Rozmawiała o tym z ojcem Piotrem Woźniackim od miesięcy. Decyzję podjęła już pół roku temu. Ojciec, trener i mentor w jednej osobie, mówił w duńskiej gazecie, że zadecydowała niepewność Karoliny, czy będzie w stanie grać tak, jak by chciała, czy może planować tenisową przyszłość czy nie, bo nie jest szczęśliwa, gdy sportowe plany widać tylko za gęstą mgłą.
W tle jest poważna choroba, reumatoidalne zapalenie stawów, ale ten powód, wbrew pozorom, nie był ważny. – Powiedziałem jej: masz 29 lat, masz już rodzinę. Powinnaś się pożegnać właśnie teraz, gdy ostatni mecz w Melbourne może jeszcze być naprawdę emocjonujący. Gdy dzień, w którym uderzysz ostatnią piłkę i będziesz wiedziała, że to samo jutro się nie wydarzy, będzie wyjątkowy – mówił Piotr Woźniacki.