Jacek Sutryk: Polityk musi umieć przytulać

Jacek Sutryk | Jestem trochę socjaldemokratą – mówi nowy prezydent Wrocławia

Publikacja: 11.12.2018 17:22

Jacek Sutryk: Polityk musi umieć przytulać

Foto: Fotorzepa, Piotr Guzik

Rz: W ubiegłą sobotę był pan na posiedzeniu Rady Krajowej Nowoczesnej. Czy to znaczy, że wstępuje pan do partii?

Jacek Sutryk, prezydent Wrocławia: Właśnie do pewnej partii wstąpiłem. To partia mojego życia – Wrocław. Zaprosiłem także wszystkich tych, którzy budowali ze mną projekt „Jacek Sutryk", do tego, by do tej partii się zapisali. Bo w niej jest ponad 600 tys. wrocławianek i wrocławian. I oni słusznie oczekują, że przez nich wybrani dla nich będziemy pracować.

A think tank samorządowy Nowoczesnej?

Jestem zainteresowany rozmową o samorządzie. Rzeczywiście ze strony Nowoczesnej pojawiła się taka propozycja, by współuczestniczyć w pracach grupy, która by zgłębiała zagadnienia samorządowe. Odpowiedziałem, że bardzo chętnie. Zresztą jestem zainteresowany każdą taką rozmową – o samorządzie i jego przyszłości. Wymiana doświadczeń służy nam wszystkim.

Obecny układ sił w radzie miasta Wrocławia to układ na pięć lat?

We Wrocławiu udało nam się stworzyć niesamowity projekt, który zakończył się sukcesem – w tym moim zwycięstwem. Oddało na mnie głos 130 tys. wrocławianek i wrocławian. To się udało także dlatego, że stworzyliśmy szerokie porozumienie środowisk samorządowych i politycznych, które poza tym, że mnie poparły, to także bardzo podobnie myślą o samorządzie. To było SLD, Nowoczesna, PO, UED. Nasz projekt był szerszy niż Koalicja Obywatelska. I wszystkich zaprosiłem do współpracy. Dzisiaj jesteśmy na etapie podpisywania takich bilateralnych porozumień z każdym klubem – dla dobra Wrocławia, w sprawach najważniejszych, będziemy głosować wspólnie.

Ale wspólnego klubu PO i Nowoczesnej nie ma. W Warszawie jest.

Nie uważam, że jest to kwestia kluczowa. Dla mnie ważna jest współpraca dla miasta i jego mieszkańców. W jakiej formie – to już mniej istotne. Nawet wspomnianych już spisanych bilateralnych dokumentów mogłoby nie być, a wystarczyłyby ustne porozumienia. Ważne, by pracować wspólnie przez pięć lat dla Wrocławia.

Od czego ta współpraca będzie zależeć?

Myślę, że od odpowiedzialności wszystkich. Jeśli uda nam się uwspólnianie pewnych kwestii, jeśli nie wezmą góry partykularyzmy polityczne i partyjne, jeśli uda nam się zachować jeden wspólny mianownik, jakim jest Wrocław – to będzie współpraca na pięć, a może i więcej lat. Jest to też kwestia zaufania do prezydenta, który już w samym prawie ma bardzo silny mandat. We Wrocławiu silniejszy o tyle, że jako kandydat KO, popierany przez inne środowiska zostałem wybrany już w pierwszej turze.

Na ile napięcia w Warszawie przekładają się na Wrocław?

Trochę rezonują, zwłaszcza ostatnie wydarzenia. Gdyby nie to, myślę, że mielibyśmy wspólny klub Koalicji Obywatelskiej w radzie miasta.

A jak pan odebrał przejście kilku posłów do Koalicji Obywatelskiej?

To sprawy polityki ogólnopolskiej i relacji pomiędzy partiami, w które nie chcę wchodzić. Myślę, że w tych politycznych negocjacjach najważniejsze, aby partnerzy traktowali się podmiotowo.

Czy w tym mieści się pana relacja z Grzegorzem Schetyną? Można powiedzieć, że jest dobra?

W ogóle mam dobre relacje i z Grzegorzem Schetyną, i z Katarzyną Lubnauer, i z Włodzimierzem Czarzastym. Mam nadzieję, że tak pozostanie. Ale zaznaczę raz jeszcze, że jestem niezależnym, bezpartyjnym prezydentem Wrocławia. Jeśli zauważę groźbę naruszenia interesu mieszkańców za sprawą politycznych partykularyzmów, to będę reagował. Nawet jeśli miałoby się to odbyć kosztem tych dobrych relacji.

A jaką widzi Pan teraz przyszłość przed Nowoczesną, partią która Pana wskazała i poparła razem z PO i innymi środowiskami w kampanii?

Nie chcę być politycznym prorokiem przyszłości partii. W skali kraju wiele zależy od działań przewodniczącej. We Wrocławiu Nowoczesna ma się dobrze, bazuje na doświadczonych samorządowcach. Wierzę, że będziemy dalej współpracować.

Czy w ciągu pierwszych 100 dni można poprawić jakość życia mieszkańców miasta, o czym mówił pan w kampanii?

Tak. Wrocław jest rozpędzony. We Wrocławiu też z roku na rok żyje się lepiej, wiemy to z badań socjologicznych, które wzorowane są na Diagnozie Społecznej prof. Czapińskiego. Teraz chodzi o to, by nie wytrącić miasta z tego korzystnego kursu. Zaproponowałem 100 zadań na 100 pierwszych dni. Poza nimi realizuje mnóstwo innych. Zaprezentowałem bogaty program, ale rozpisany na dziesięć lat. Chciałbym go realizować dla wrocławianek i wrocławian i we współpracy z nimi przez dziesięć lat, jeśli oczywiście po pierwszej kadencji dobrze mnie ocenią.

Czyli co ma się zmienić?

Gdy ktoś mnie pyta, czy jestem politykiem, to odpowiadam: politykiem społecznym. Chcę być prezydentem skierowanym mocno do środka miasta. Dbającym o rozwój lokalny, który dostrzega najbliższe potrzeby mieszkańców, te najbardziej podstawowe. Równy chodnik, dostęp do szkoły, obiektu sportowego, centrum aktywności na osiedlu, miejsca do parkowania. To rzeczy, które są codziennością, ale przede wszystkim przez nie wyrabiamy sobie ocenę komfortu życia.

Czyli wcześniej, za Rafała Dutkiewicza tego nie było?

Było, ale nie w takim stopniu. Byliśmy miastem, które przez czas transformacji musiało odbudować lub wytworzyć przestrzenie, które nazywam "miastotwórczymi". Podniosły prestiż miasta, otworzyły je na świat i przyciągnęły inwestycje. Myślę, że z wielu z nich jesteśmy dzisiaj dumni, choć przyzwyczajamy się do nich szybko i nie są często tak istotne w codziennym życiu. Powstał stadion na Euro. Mniejsza zresztą o samo Euro, ale dzięki niemu udało się wybudować Autostradową Obwodnicę Wrocławia, powstały nowe linie tramwajowe, nowy port lotniczy i odremontowany dworzec PKP. Dziś, mając to wszystko, jest czas na rzeczy "mikro".

W ilu procentach to jest prezydentura zmiany?

Cały sukces Wrocławia oparty jest na mądrej kontynuacji. Ale pamiętajmy, że we Wrocławiu nastąpiła też zmiana pokoleniowa. Jestem 40-latkiem. Były prezydent - 60-latkiem. Także z tego powodu trochę inaczej patrzymy na miasto. Bo gdy się jest samorządowcem, ale nie tylko – gdy się jest politykiem – to ludzi trzeba nie tylko słuchać. Oni potrzebują wręcz pewnej czułości. Stajemy się, także jako społeczeństwo, coraz wrażliwsi, jest w nas coraz więcej empatii. Jest np. coraz silniej akcentowana troska o zwierzęta. Stąd biorą się kolejne pomysły, jak np. decyzja o rezygnacji z miejskich fajerwerków, którą Wrocław podjął już w ubiegłym roku.

Jestem i chcę ciągle pozostać w bezpośrednim kontakcie z ludźmi. Także przez media społecznościowe. Wszystkie konta prowadzę sam. Sam też wyrosłem z NGO-sów, co definiuje moje myślenie o współpracy w takim właśnie bardzo bezpośrednim kształcie.

Był zarzut w trakcie kampanii, że Rafał Dutkiewicz za bardzo zamknął się w wieży z kości słoniowej. Co pan na to?

Moja prezydentura ma inny format i zupełnie inny model. Mówiłem już o tym: do wewnątrz, o silnym nastawieniu na słuchanie. Nie będę żadnym monarchą absolutnym. Nie będę wprowadzał swoich pomysłów sam.

A jak walka ze smogiem we Wrocławiu? Nie wszystkie piece węglowe są chyba nawet zinwentaryzowane.

We Wrocławiu jest nadal 35,000 mieszkań komunalnych. Tam głównie są stare instalacje. W wyniku porozumienia, które podpisałem z Politechniką Wrocławską zinwentaryzowane zostaną wszystkie źródła ciepła. Ale to trudny i złożony proces. Gdyby był prosty, to w całej Polsce nie byłoby już problemu smogu. Te procesy nie przebiegają w takiej dynamice, której byśmy wszyscy oczekiwali. Pracujemy więc stopniowo aby je przyśpieszyć. Za mojej pierwszej kadencji wszystkie piece zostaną zinwentaryzowane, kontynuujemy też "uciepłownienie" kamienic. Będziemy prowadzili termomodernizację i rewitalizację – rozumianą także jako proces społeczny. Mamy miejski program Kawka Plus. W przyszłym roku przeznaczyliśmy na niego 15 mln złotych, ale jeśli będzie trzeba dołożymy pieniędzy. Każdy wniosek o wymianę pieca będzie zrealizowany. Widzę, że bardzo dużo barier jest w myśleniu ludzi. Lęku o konieczność przebudowy części mieszkania, obaw o zwiększone koszty ogrzewania. Trzeba te obawy rozwiać, dlatego obok programu wymiany pieców wprowadzamy bezpłatne konsultacje i kampanię informacyjną

W trakcie Rady Krajowej Nowoczesnej Adam Szłapka mówił, że nie należy pan do żadnej partii, ale jest pan na wskroś nowoczesny. Czyli?

Nie mieszczę się w żadnej tradycyjnej kategorii ideologicznej. Nie jestem ani typowym liberałem, ani konserwatystą, ani socjaldemokratą. Wyciągam z każdej ideologii interesujące mnie rzeczy. Jako polityk społeczny jestem trochę socjaldemokratą. Nowoczesność w samorządzie to wiara w mieszkańca. W potrzebę budowania wspólnoty. Niektórzy uważają to za archaiczne, niemodne. Ja uważam to za nowoczesne. Oddolna wspólnota może nieść Wrocław w dobrym kierunku.

Taka nowoczesność jest możliwa na poziomie ogólnokrajowym?

W tej chwili tego nie widzę. Robert Biedroń wysyła takie sygnały, ale trudno powiedzieć co z tego projektu może wyjść. Niemniej trzymam kciuki za różne takie projekty. Moim zdaniem dziś scena polityczna jest silnie ideologiczna. I silnie upartyjniona. Bardzo trudno tam znaleźć przestrzeń dla takiego myślenia, które obecnie jest możliwe przede wszystkim na poziomie samorządowym.

Na ile ideologiczny jest samorząd? Np. nie chciał pan tęczowych flag na tramwajach.

W samorządzie pojawiają się wątki o ideologicznym zabarwieniu. One silnie polaryzują, są też źródłem sporu polityków warszawskich. Jeśli chcemy myśleć o wspólnocie, to nie ma dla mnie we Wrocławiu znaczenia, czy ktoś jest wyborcą PiS, czy PO. Chcę, by powstawała wspólnota. I byśmy nie szukali obszarów sporu oraz redukowali obszary napięć.

A poszedłby pan na Paradę Równości?

Nie uważam, że prezydent miasta jest od stałego paradowania. Przez Wrocław rocznie przechodzi kilkaset marszów i parad. Dlaczego więc tylko ten jeden? To, czy ktoś pójdzie, czy nie, nie jest dla mnie jedynym sposobem manifestacji poglądów. Jeśli nawet zgadzam się z uczestnikami tego marszu, to nie muszę w nim koniecznie iść. To ślepa uliczka prowadzenia dyskusji – jeśli idę na Marsz Równości, to jestem za równością, a jeśli nie, to nie jestem. Jestem za równością, ale taką logikę odrzucam. Niech każdy się we Wrocławiu czuję komfortowo, bez względu na wyznanie czy przekonania. Budujmy dobrą i otwartą wspólnotę.

Rz: W ubiegłą sobotę był pan na posiedzeniu Rady Krajowej Nowoczesnej. Czy to znaczy, że wstępuje pan do partii?

Jacek Sutryk, prezydent Wrocławia: Właśnie do pewnej partii wstąpiłem. To partia mojego życia – Wrocław. Zaprosiłem także wszystkich tych, którzy budowali ze mną projekt „Jacek Sutryk", do tego, by do tej partii się zapisali. Bo w niej jest ponad 600 tys. wrocławianek i wrocławian. I oni słusznie oczekują, że przez nich wybrani dla nich będziemy pracować.

Pozostało 95% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Kraj
Ćwiek-Świdecka: Nauczyciele pytają MEN, po co ta cała hucpa z prekonsultacjami?
Kraj
Sadurska straciła kolejną pracę. Przez dwie dekady była na urlopie
Kraj
Mariusz Kamiński przed komisją ds. afery wizowej. Ujawnia szczegóły operacji CBA
Kraj
Śląskie samorządy poważnie wzięły się do walki ze smogiem
Kraj
Afera GetBack. Co wiemy po sześciu latach śledztwa?