Po serii kontrowersyjnych decyzji związanych z podwyżkami podatku od konsumpcji, reinterpretacją konstytucji oraz skandalem wokół nadmiernych kosztów budowy stadionu olimpijskiego sytuacja wokół premiera Abe zdaje się stabilizować. Dziś, po blisko 100 dniach ciągłego wzrostu, notuje on 41,2 proc. głosów na tak.

Na wizytę do Indii można zatem było wybrać się z głową spokojną o sytuację w kraju. Shinzo Abe z pewnością cieszył się na taki obrót spraw, bo od lat nie kryje się ze swoją osobistą sympatią do premiera Narendry Modiego. Obaj panowie bardz się lubią, a ich sympatią przekłada się na zacieśnianie stosunków między państwami.

Abe przywiózł do Indii kontrakty warte ponad 12 mld dolarów. Przed dwoma tygodniami media rozpisywały się o 60 mld dolarów, jakie Chiny przeznaczają na Afrykę. Kwota japońska, choć z pozoru o wiele mniejsza, świadczy jednak o bardzo przełomowej inwestycji. Przede wszystkim na subkontynent może dotrzeć super szybka kolej shinkansen. Między Mumbajem na zachodzie Indii oraz Ahmedabadem w stanie Gudzarat położonym 500 km na północ od niego nowe pociągi mogłyby powstać dzięki pomocy Kraju Kwitnącej Wiśni.

12 grudnia obaj szefowie rządów zamierzają dyskutować o tym, jak skutecznie podejść do tej inwestycji. Japonia poza tym zaoferuje Modiemu wsparcie biznesowe. Zostanie ono zapewnione w postaci korzystnych działań dla japońskich firm chętnych do wchodzenia na indyjski rynek. W piątek zorganizowano w tym celu w New Delhi seminarium poświęcone innowacji z obu krajów.