Przecieki z jego rządu do brytyjskiej prasy mówią, że główną motywacją tej decyzji są kwestie wizerunkowe. „Koncentrujemy się na spełnianiu obietnic ludziom a nie na szampanie z milionerami" – stwierdził anonimowy przedstawiciel rządu.

Rząd Johnsona uzasadnia planowaną nieobecność w Davos tym, że pod koniec stycznia (czyli wtedy, gdy odbędzie się Światowe Forum Ekonomiczne) będzie skupiony na sprawach brexitu. Wielka Brytania ma wyjść z UE 31 stycznia 2020 r.

Brak wyjazdu do Davos to również gest w stronę nowego, „robotniczego" elektoratu, który dał Partii Konserwatywnej w zeszłotygodniowych wyborach parlamentarnych. – Musimy zdać sobie sprawę z tego, że ludzie powierzyli nam swoje głosy w tych wyborach. To była sejsmiczna zmiana wyborcza, a my musimy spłacić ich zaufanie. Pracować 24 godziny na dobę, by spełnić obietnice – stwierdził premier Johnson.

Rząd chce w ciągu swoich pierwszych stu dni skupić m.in. na naprawie służby zdrowia. Gabinet Johnsona zapowiada, że zbuduje 40 szpitali publicznych i zatrudni 50 tys. pielęgniarek.