O radości inwestorów z wyniku wyborów świadczy choćby to, że brazylijski indeks giełdowy Bovespa ustanowił w zeszłym tygodniu rekord. Zwycięstwo prawicowego Jaira Bolsonaro nad kandydatem socjalistycznej Partii Pracujących Fernando Hadadem było spodziewane już jednak od kilku tygodni. W październiku indeks Bovespa zyskał więc ponad 10 proc., gdy znaczna większość giełd z całego świata doświadczała znaczących spadków. Co takiego spodobało się inwestorom w kandydaturze Bolsonaro?
Czytaj także: Perspektywy dla polskich inwestycji w Brazylii
Jair Bolsonaro
Brazylijski prezydent-elekt jest często porównywany do amerykańskiego przywódcy Donalda Trumpa. Potrafi jednak szokować opinię publiczną o wiele bardziej niż Trump. - Dyktatura wojskowa popełniła ten błąd, że tylko torturowała, a nie zabijała - w ten sposób Bolsonaro ocenił kiedyś rządy wojskowych w Brazylii z lat 1964-1985. Gdy w 2016 r. parlament głosował nad odwołaniem skorumpowanej socjalistycznej pani prezydent Dilmy Rousseff, Bolsonaro swój głos zadedykował pułkownikowi wojskowej bezpieki, który torturował Rousseff, gdy była lewicową terrorystką. Innym razem stwierdził, że chilijski dyktator gen. Augusto Pinochet zabił zbyt mało lewicowców. Bolsonaro wielokrotnie zwracał na siebie też uwagę antygejowskimi wypowiedziami i protekcjonalnym podejściem do kobiet. Gdy wszedł w pyskówkę z jedną z deputowanych do parlamentu, powiedział jej, że nie jest warta tego, by ją zgwałcić. Nic dziwnego, że w zachodnich mediach Bolsonaro jest zazwyczaj nazywany "rasistą, homofobem i mizoginem". Jednakże, większość brazylijskich kobiet oddała na niego głos w drugiej turze wyborów prezydenckich. Mimo oskarżeń o rasizm i homofobię, dostał też spore poparcie wśród czarnej i gejowskiej społeczności.
Do jego sukcesu wyborczego przyczyniło się w dużym stopniu to, że jest postrzegany jako wróg skorumpowanej i nieudolnej administracji Dilmy Rousseff. Wielu ludzi głosowało na niego, by nie dopuścić do władzy kandydata Partii Pracujących. Ponadto wyborcom spodobały się obietnice Bolsonaro dotyczące zaostrzenia walki z przestępczością. W zeszłym roku przestępcy zabili w Brazylii ponad 60 tys. ludzi a liczba morderstw w proporcji do liczby ludności była o 20 proc. większa niż w Meksyku.Ludziom spodobało się więc to, że Bolsonaro obiecał poszerzenie dostępu do broni, danie policji większej swobody w strzelaniu do bandytów i walkę z korupcją.