#RZECZoBIZNESIE: Jerzy Hausner: Bez inwestycji będziemy coraz bardziej bezbronni

Premier Morawiecki słusznie sformułował swoją myśl strategiczną, ale ona nie jest realizowana. On się nią w ogóle nie zajmuje – mówi Jerzy Hausner, były wicepremier i minister gospodarki, gość programu Pawła Rożyńskiego.

Aktualizacja: 02.11.2018 19:49 Publikacja: 02.11.2018 13:09

#RZECZoBIZNESIE: Jerzy Hausner: Bez inwestycji będziemy coraz bardziej bezbronni

Foto: Rzeczpospolita

Rząd chwali się wysokim wzrostem gospodarczym, który sięgnął 5 proc. Ale czy jesteśmy przygotowani na zawirowania na światowych rynkach?

Są dwa podstawowe bufory, które można zastosować w sytuacji zewnętrznego szoku, który spowodowałby wyraźne obniżenie dynamiki wzrostu w Polsce. Jeden z tych buforów to możliwość obniżenia stóp procentowych. My tego buforu nie mamy. Utrzymujemy je na niskim poziomie, a jednocześnie zapowiedzi NBP są takie, że może nawet do 2020 r. obecne stopy zostaną utrzymane. To stabilizuje oczekiwania inflacyjne i powoduje, że pieniądz jest tani, ale mimo to nie ma inwestycji prywatnych.

Druga rezerwa jest taka, że mamy nadwyżkę w budżecie pierwotnym. Dzięki temu mamy możliwość uruchomienia bardziej ekspansywnej polityki fiskalnej. Ale my ją i tak od dawna prowadzimy.

Więc dwa naturalne elementy polityki antycyklicznej nie są przygotowane do zastosowania.

Rząd jest świadom sytuacji i może podjąć jakieś działania? Wybory już za nami.

Za pół roku mamy kolejne wybory, do euro parlamentu, a potem parlamentarne. To jest czwórbój wyborczy. Walka się raczej zaostrzy, więc można oczekiwać, że rząd będzie się koncentrował na podkreślaniu pozytywnych stron naszej gospodarki i ukrywaniu negatywnych.

Zapowiedzi potrzebnych działań nie widzę. Nie widzę też przemyślanych działań strukturalnych.

Do tego dochodzi możliwy szok energetyczny dla firm. Ceny drastycznie zaczęły rosnąć, w przyszłym roku może być to samo. To może uderzyć w konkurencyjność gospodarki, a mówi się o tym mało.

Już uderza. Oczywiście energochłonność produkcji jest różna w zależności od sektora, najmniejsza w usługach, ale w działalności wytwórczej jest wysoka. W niektórych branżach, jak np. cementownie, które produkują podstawowy surowiec dla produkcji budowlanej, to ceny prądu są jednym z głównych elementów kosztów.

W tej chwili dynamika eksportu słabnie, a jednocześnie jest narastająca nierównowaga w bilansie handlowym. To jeszcze nie są jakiś niebezpieczne zjawiska, ale trzeba śledzić dane i działać wyoprzedzająco.

Coraz więcej firm jest zagrożone upadłością. Nie tylko w budowlance.

Badamy dla Ministerstwa Przedsiębiorczości i Technologii poziom zagrożenia upadłością. Obecny poziom zagrożenia jest zbliżony do ostrzegawczego. Poza tym jest to poziom równy temu sprzed osłabienia gospodarczego 2012-13. Wewnątrz gospodarki realnej pojawiają się negatywne zjawiska, my je syntetyzujemy w postaci wskaźnika poziomu zagrożenia upadłością.

Wskaźnik płynności finansowej przedsiębiorstw wyraźnie się pogarsza. To jest zawsze pierwszy symptom kryzysu w sferze realnej.

Grozi nam poważne spowolnienie już w przyszłym roku?

Prognozy, którymi dysponujemy wskazują na łagodne hamowanie. Prawdopodobnie tempo wzrostu będzie obniżone mniej więcej o 1-1,5 pkt proc. Przy założeniu, że nie wystąpi żaden silny szok zewnętrzny, ten scenariusz nie wydaje się groźny.

Na pewno jednak warunki dla przedsiębiorstw i równowaga makroekonomiczna ulegną pogorszeniu.

Co nasz czeka w dłuższej perspektywie? Będziemy postępowało gonienie Zachodu w kolejnych dekadach, czy utkniemy w pułapce średniego dochodu?

Takiego scenariusza nie można wykluczyć. Taki scenariusz wynikający z raportów kierowanych przeze mnie zespołów został przyjęty jako podstawa planu Morawieckiego. Dlatego publicznie uznałem, że ta myśl strategiczna jest prawidłowa, bo wynikała z prawidłowej diagnozy. Natomiast realizacja planu Morawieckiego jest bardzo wątpliwa.

Premier Morawiecki słusznie sformułował swoją myśl strategiczną, ale ona nie jest realizowana. On się nią w ogóle nie zajmuje.

Widać, że gdzieś to wszystko się rozmyło. Wiele osób mówi, że przed nami kolejne wielkie załamanie w gospodarce światowej. Nie wiemy kiedy, ale być może już na początku następnej dekady odczujemy wstrząs. Pytanie, jak przygotować na to gospodarkę. Tutaj są dwie strony medalu.

Jedna to jaką mamy odporność, czy są zabezpieczenia. Jednym z elementów odporności jest to, że powinniśmy się szczepić przed sezonem. Dla nas oznacza to wyższy poziom stóp procentowych plus niższy deficyt budżetowy. To jest droga budowanie odporności.

Jednak to, że bokser jest odporny na ciosy nie znaczy, że wygra. Drugą częścią problemu jest produktywność. Największy problem polskiej gospodarki to fakt, że ciągniemy nasz wzrost niemalże wyłącznie konsumpcją.

Jesteśmy nieprzygotowani na kolejny światowy kryzys, ani od strony odpornościowej, ani produktywnościowo. Trzeba bić na alarm.

Rozmawiał Paweł Rożyński

Notował Grzegorz Balawender

Rząd chwali się wysokim wzrostem gospodarczym, który sięgnął 5 proc. Ale czy jesteśmy przygotowani na zawirowania na światowych rynkach?

Są dwa podstawowe bufory, które można zastosować w sytuacji zewnętrznego szoku, który spowodowałby wyraźne obniżenie dynamiki wzrostu w Polsce. Jeden z tych buforów to możliwość obniżenia stóp procentowych. My tego buforu nie mamy. Utrzymujemy je na niskim poziomie, a jednocześnie zapowiedzi NBP są takie, że może nawet do 2020 r. obecne stopy zostaną utrzymane. To stabilizuje oczekiwania inflacyjne i powoduje, że pieniądz jest tani, ale mimo to nie ma inwestycji prywatnych.

Pozostało 86% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Gospodarka
Niepokojący bezruch w inwestycjach nad Wisłą
Gospodarka
Poprawa w konsumpcji powinna nadejść, ale wyzwań nie brakuje
Gospodarka
20 lat Polski w UE. Dostęp do unijnego rynku ważniejszy niż dotacje
Gospodarka
Bez potencjału na wojnę Iranu z Izraelem
Gospodarka
Grecja wyleczyła się z trwającego dekadę kryzysu. Są dowody