Niektórym grupom w Grecji wręcz bardzo zależy na przywróceniu dawnej waluty. „Spiegel" na pierwszym miejscu wymienia tu lewicowych ideologów, którzy są przekonani, że Grecja miałaby się lepiej bez euro i bez UE, jako w pełni niezawisłe państwo. Do tej grupy tygodnik zalicza m.in. Panagiotisa Lafazanisa, przywódcę ultralewicowego skrzydła rządzącej w Grecji Syrizy. „Spiegel" pisze, że nie ma wątpliwości, jak to skrzydło zagłosuje w niedzielnym referendum na temat pakietu oszczędnościowego, którego od zagrożonej bankructwem Grecji domagają się kredytodawcy.
Wśród zwolenników Grexitu „Spiegel" wymienia też lewicowych ekonomistów greckich, w tym Kostasa Lapawicasa, który twierdzi, że własna waluta oznaczałaby dla Greków lepszą przyszłość. I nie jest on w tych poglądach osamotniony, gdyż lewicowi profesorowie na greckich uniwersytetach często twierdzą, że Grexit jest demonizowany – wskazuje „Spiegel".
Zwolennikami powrotu do drachmy jest też wielu młodych Greków – podkreśla niemiecki tygodnik, powołując się na wyniki sondaży, które pokazują, że obawy przed wyjściem ze strefy euro narastają wśród Greków wraz z wiekiem. „Spiegel" zwraca uwagę, że wielu młodych Greków nie pamięta już drachmy, hiperinflacji itp.
Tygodnik pisze następnie, że wyjścia ze strefy euro chciałoby wielu greckich biznesmenów, których firmy są zadłużone ponad miarę, albo już upadły. W chaosie, jaki zapanowałby po ogłoszeniu Grexitu mieliby idealną okazję „wymazania" swoich długów.
Perspektywa Grexitu nie przeraża też wielu spośród Greków, którzy w porę przerzucili pieniądze na konta w zagranicznych bankach; szacuje się, że jest to ok. 200 miliardów euro. Spekulują oni, że nowa grecka waluta szybko straci na wartości, co da im okazję do wyjątkowo korzystnych inwestycji w ziemię, czy przedsiębiorstwa.