Od początku czwartkowej sesji to sprzedający byli stroną dominującą na warszawskim Parkiecie. WIG20 wystartował z poziomu 2212 pkt i przez kolejne godziny stopniowo obniżał pułap notowań. Nie pomogły dobre odczyty danych makroekonomicznych. Sprzedaż detaliczna wzrosła o 13,6 proc. w skali roku wobec oczekiwanych 8,6 proc. Z kolei produkcja budowlano-montażowa o 17,4 proc. przy oczekiwaniach na poziomie 15,9 proc. Kluczowe dla nastrojów w Warszawie okazało się to, co dzieje się zagranicą. Indeksy we Frankfurcie i Paryżu przez cały dzień traciły po ponad 1 proc. DAX zakończył dzień 1,4 proc. pod kreską, a CAC40 1,5 proc. Te spadki były spowodowane kumulacją czynników niepewności. Do napiętych relacji handlowych między USA i Chinami doszły jeszcze kwestie brytyjskie, a mianowicie - po ostatnim braku sukcesów w sprawie Brexitu oraz buncie wewnątrz partii coraz głośniej słychać o ustąpieniu Theresy May, które mogłoby nastąpić w najbliższych dniach. Do tego wszystkiego doszły jeszcze kiepskie dane z Niemiec – PMI dla usług i przemysłu oraz indeks Instytutu Ifo wypadły poniżej oczekiwań.