Rząd szykuje pogrom branży pożyczkowej

Łączny koszt obsługi pożyczek może spaść nawet o połowę, ale po tak niskiej cenie nie będzie miał kto ich udzielać. Pośrednio mogą na tym ucierpieć banki.

Aktualizacja: 27.06.2019 06:26 Publikacja: 26.06.2019 21:00

Rząd szykuje pogrom branży pożyczkowej

Foto: Fotorzepa, Krzysztof Skłodowski

Rada Ministrów nagle, bez przeprowadzenia konsultacji i przedstawienia argumentów, na wniosek Zbigniewa Ziobry, ministra sprawiedliwości, zdecydowała o skokowym ścięciu maksymalnego limitu kosztów pozaodsetkowych pożyczek do 20 proc. z obecnych 55 proc.

Wykluczenie klientów

To tym bardziej zaskakujące, że ledwie tydzień temu rząd przyjął przygotowywaną od dawna ustawę mającą ściąć limity nieznacznie, do 45 proc. – Po roku prac zostały arbitralnie zmienione dwa główne parametry. To ośmieszenie procesu konsultacji – mówi jeden z prawników chcący zachować anonimowość.

Mocne ścięcie limitu to na pierwszy rzut oka pozytywna informacja dla klientów. Maksymalny łączny koszt przykładowej miesięcznej pożyczki na 2 tys. zł spadłby w porównaniu z obecnymi limitami aż o połowę, do 233 zł (gdyby zastosowano ubiegłotygodniowe stawki, spadek kosztów wyniósłby 20 proc.). Ale to, co dla klientów jest kosztem, dla pożyczkodawców jest przychodem.

Może się więc okazać, że nie będzie miał kto udzielać tańszych pożyczek. – Jeśli ustawa wejdzie w życie i maksymalne koszty pozaodsetkowe zostaną bez wyjątków ścięte do 20 proc., zakończy się działalność sektora instytucji pożyczkowych – ostrzega Polski Związek Instytucji Pożyczkowych. Zdaniem związku skutkiem ustawy będzie m.in. rozwój pożyczek bezumownych w szarej strefie i lombardach dla najbardziej zdesperowanych konsumentów, próby obchodzenia limitu przez skomplikowane konstrukcje prawne lub struktury zagraniczne i wzrost wykluczenia finansowego poprzez odcięcie konsumentów od możliwości zaciągnięcia legalnej, drobnej, krótkoterminowej pożyczki, której nie było i nie ma w ofercie banków.

– Podzielam opinię, że w wyniku proponowanych zmian osoby, które są obecnie klientami instytucji pożyczkowych, trafią w większości do nieregulowanej szarej strefy, gdzie nie obowiązują żadne reguły, ponieważ nie znajdą finansowania w sektorze bankowym – mówi Krzysztof Waliszewski, prof. Uniwersytetu Ekonomicznego w Poznaniu. Jak ta branża jest potrzebna, świadczy to, że udziela pożyczek rzędu 6–7 mld zł rocznie i obsługuje 3 mln klientów.

Jego zdaniem na tak drastyczne (w stosunku rocznym ponaddwukrotne) obniżenie pozaodsetkowych kosztów kredytu są narażone wszystkie firmy pożyczkowe. Przedstawiciele branży wskazują, że najmocniej skutki ustawy odczują firmy działające w tradycyjnym modelu, niesprzedające pożyczek online, i te koncentrujące się na chwilówkach, czyli 1–2-miesięcznych pożyczkach na niewielkie kwoty dla najbardziej ryzykownych klientów.

– Ze względu na ograniczenie maksymalnego oprocentowania do 10 proc. rocznie firmy pożyczkowe pokrywają z opłat i prowizji nie tylko koszty swego funkcjonowania, ale też koszty finansowania w formie innej i droższej niż depozyty bankowe – mówi Waliszewski.

Banki mniej ucierpią

– Nowa wersja ustawy nie powinna bardzo wpłynąć na banki. Z danych NBP wynika, że średnie efektywne oprocentowanie, czyli uwzględniające wszystkie koszty, jak opłaty, prowizje, ubezpieczenia, wynosi ok. 13,5 proc. Samo średnie oprocentowanie to 8 proc., więc różnica, czyli koszty nieodsetkowe, to ok. 5–6 pkt proc. Nie jest to dużo – mówi Andrzej Powierża, analityk DM Citi Handlowego.

To tylko dane średnie, ale banki stosunkowo niewiele udzielają kredytów na niskie kwoty i krótki okres, w których dodatkowe opłaty mają najwyższy udział w łącznych kosztach. A jeśli już to robią, to głównie online, czyli taniej, i do swoich klientów, gdzie ryzyko jest lepiej kontrolowane, co powoduje, że nie ma potrzeby śrubowania dodatkowych opłat pozaodsetkowych. Powierża bardziej obawia się efektu zarażania, mogącego wpłynąć na koszty ryzyka. – Wbrew opinii, że to różne światy, banki mają sporo klientów wspólnych z firmami pożyczkowymi.

– Prawdopodobnie w dużym stopniu to klienci banków, którzy korzystają z finansowania pozabankowego, gdy mają kłopoty. Jeśli utracą do niego dostęp i zaczną mieć problemy płynnościowe, pojawią się trudności ze spłatą pożyczek bankowych. Być może portfel tych kredytów zacznie się psuć w bankach z powodów regulacyjnych szybciej, niż wskazywałby na to cykl gospodarczy. Wtedy same zaczną zacieśniać politykę kredytową, co jeszcze bardziej ograniczy finansowanie najbardziej ryzykownym klientom – mówi Powierża

Finanse
Polskie akcje dalej w czołówce. Miesiąc złota i srebra
Finanse
Będzie konkurs dla członków Rady Fiskalnej
Finanse
Jak przestępcy ukrywają pieniądze? Kryptowaluty nie są wcale na czele
Finanse
Były dyrektor generalny Binance skazany za pranie brudnych pieniędzy
Finanse
Podniesienie kwoty wolnej od podatku. Minister finansów Andrzej Domański zdradził kiedy