W poniedziałek rzecznik rządu Niemiec Stefan Seibert ostrzegł, że kanclerz Angela Merkel może odmówić wsparcia budowie gazociągu Nord Stream 2 ze względu na otrucie w Rosji opozycjonisty Aleksieja Nawalnego rosyjskim bojowym środkiem chemicznym z grupy Nowiczok. Merkel domaga się szczegółowego śledztwa w tej sprawie, ale Kreml odmawia.
I choć Seibert wyjaśnił, że na podjęcie ostatecznej decyzji w sprawie projektu jest za wcześnie, to jego wypowiedź wystarczyła, by zatrząść kursem rubla. Na moskiewskiej giełdzie rosyjski pieniądz zaczął gwałtownie tracić do dolara i euro po konferencji niemieckiego rzecznika. Po raz pierwszy od 4,5 roku kurs wobec euro spadł poniżej 90 rubli (90,1 rubli za euro). Dolar kosztował ponad 76 rubli (76,17).
- To pokazuje, jak wrażliwy na sankcje jest rynek walutowy - mówi Jewgienij Kogan, prezes firmy Partner IG dla portalu finanz.ru.„Każdy „szelest ”zachodnich przywódców w sprawie sankcji od razu zaczyna wywierać presję na rubla” - podkreśla.
- Sytuacja na Białorusi pozostaje drugim składnikiem koktajlu sankcyjnego. Po przemówieniu prezydenta Władimira Putina, który zapowiedział utworzenie „rezerwy” sił bezpieczeństwa, aby pomóc Aleksandrowi Łukaszence, stało się oczywiste, że Rosja jest gotowa do zbrojnej interwencji w przypadku zagrożenia zmianą reżimu - podkreśla Iskander Łucka strateg ITI Capital.
„Byłoby to postrzegane jako naruszenie postanowień dwustronnego porozumienia o zbiorowym bezpieczeństwie i zobowiązań Rosji w ramach OBWE. Dlatego prawdopodobieństwo sankcji UE w takim scenariuszu jest wysokie” - dodaje.