Polska ma najbrudniejszą energię w Europie

Produkcja prądu w naszym kraju jest już nie tylko najdroższa, ale też najbardziej emisyjna w UE. Tymczasem rząd rozmawia z górnikami o dotowaniu kopalń węgla przez dalsze niemal trzy dekady.

Aktualizacja: 25.01.2021 08:09 Publikacja: 24.01.2021 21:05

Polska ma najbrudniejszą energię w Europie

Foto: Fotorzepa, Robert Wójcik

Rok 2020 okazał się przełomowy dla europejskiej energetyki. Odnawialne źródła energii po raz pierwszy w historii stały się głównym źródłem energii elektrycznej w Unii Europejskiej – wynika z najnowszego raportu think tanków Ember i Agory Energiewende. W całej UE z OZE wytworzono 38 proc. prądu, a z paliw kopalnych 37 proc. Polska jawi się jako czarny punkt na tej coraz bardziej zielonej mapie Europy: w minionym roku udział energii z węgla i gazu sięgał u nas aż 83 proc., natomiast udział zielonej energii zaledwie 17 proc.

Niechlubne podium

Transformację w Europie napędza szybki rozwój energetyki wiatrowej i fotowoltaiki. Od 2015 r. ilość energii z tych źródeł zwiększyła się prawie dwukrotnie i dostarczyła jedną piątą energii elektrycznej w UE. Dla porównania w Polsce z wiatru i słońca pochodziło tylko 11 proc. prądu.

Jednocześnie w 2020 r. mocno spadała produkcja węgla w Europie – o 20 proc. rok do roku – i dostarczyła zaledwie 13 proc. europejskiej energii elektrycznej. W Polsce spadek był o wiele słabszy i sięgnął 8 proc. Węgiel dostarczył 70 proc. energii w Polsce.

Kurczenie się węglowej energetyki w UE było możliwe nie tylko dzięki dynamicznemu przyrostowi zielonych instalacji, ale także dzięki ogólnemu zmniejszeniu popytu na energię. Poszczególne gospodarki, zamrożone z powodu pandemii, potrzebowały zdecydowanie mniej prądu niż w normalnych warunkach. Pomogły też niskie ceny gazu, które wypychały z rynku elektrownie opalane węglem.

Kurczowe trzymanie się węgla przez Polskę spowodowało, że nasza energetyka stała się najbrudniejsza w Europie. Jak wynika z analiz Ember, emisja CO2 na kilowatogodzinę wyniosła średnio 724 gramy, czyli trzy razy więcej niż unijna średnia. Wcześniej, od co najmniej 2000 r., liderem pod tym względem była Estonia. Odchodzenie od łupków bitumicznych spowodowało jednak, że estońska produkcja stała się znacznie czystsza. Estonia spadła więc na drugą pozycję, a tuż za nią uplasował się Cypr. Sąsiadujące z nami Czechy znalazły się na piątym miejscu, a Niemcy na dziewiątej pozycji. Najczystszą energię spośród unijnych krajów ma Szwecja, a następnie Francja.

Polska energia na rynku hurtowym w minionym roku była również najdroższa, mimo że wynikające z pandemii niższe zapotrzebowanie na prąd zdołowało ceny w całej Europie. To jednak odczuli przede wszystkim odbiorcy przemysłowi, bo ceny prądu dla gospodarstw domowych w Polsce są zatwierdzane przez regulatora i dzięki temu są jednymi z niższych w naszej części Europy.

– Produkcja z węgla załamuje się w całej Europie. Tymczasem Polska nie nadąża za transformacją, co daje jej najbrudniejszą energię elektryczną w Europie. Od lutego do lipca 2020 r., po raz pierwszy w historii, Polska produkowała nawet więcej energii elektrycznej z węgla niż Niemcy, gdzie trwa wycofywanie węgla z eksploatacji – zauważa Dave Jones, starszy analityk ds. energii elektrycznej w Ember. – Plany Polski w zakresie energii wiatrowej i słonecznej nabierają rozmachu, ale nie są wystarczające do szybkiego odejścia od węgla. To spowodowało, że ceny hurtowe energii elektrycznej w Polsce są najwyższe w Europie – dodaje Jones.

Rządowe plany przewidują budowę wielkich farm wiatrowych na Bałtyku za 130 mld zł, a także budowę bloków jądrowych za 150 mld zł. To jednak może nie wystarczyć. – Polski rząd musi zabrać się wreszcie za tzw. ustawę odległościową, która od lat blokuje rozwój farm wiatrowych na lądzie – apeluje Małgorzata Kasprzak, analityczka Ember.

Według szacunków Polskiej Grupy Energetycznej forsowana przez UE redukcja emisji CO2 o 55 proc. w Polsce kosztowałaby 136 mld euro.

Sowite odprawy

W poniedziałek w Katowicach po raz kolejny spotkają się przedstawiciele rządu z górniczymi związkami zawodowymi, by rozmawiać o kształcie umowy społecznej, zawierającej plan powolnej likwidacji kopalń węgla energetycznego. Na poprzednim spotkaniu wiceminister aktywów państwowych Artur Soboń przedstawił resortowy projekt umowy, który został zdecydowanie odrzucony przez związkowców.

– To zaledwie zarys tego, co powinno się znaleźć w dokumencie. To trzeba jeszcze wypełnić treścią – skomentował Bogusław Hutek, przewodniczący górniczej Solidarności. – Najważniejsza jest dla nas ochrona pracowników.

Związkowcy przygotowali więc własny projekt umowy, który będzie poddany dyskusji na poniedziałkowym spotkaniu. Poza ustalonymi już wcześniej datami zamykania kopalń (ostatnie mają zakończyć wydobycie w 2049 r.) i zapisem o pokrywaniu ich strat z publicznych pieniędzy (chodzi nawet o 1–2 mld zł rocznie, na co potrzeba zgody Komisji Europejskiej) pojawiły się też konkretne oczekiwania socjalne. Wszyscy górnicy mają mieć zapewnioną pracę aż do emerytury, ale w sytuacji, gdyby nie było to możliwe, mogliby skorzystać z takich instrumentów, jak urlopy górnicze czy jednorazowe odprawy w wysokości 120 tys. zł netto. Ponadto projekt przewiduje pięcioletnie dodatki wyrównawcze dla osób, które samodzielnie znajdą pracę poza górnictwem, a także bezpłatne programy przekwalifikowania.

O możliwość skorzystania z osłon socjalnych wnioskują także górnicy z prywatnej kopalni Silesia w Czechowicach-Dziedzicach. Chcą, by traktowano ich na równi z pracownikami państwowych firm górniczych. Kopalnia Silesia należy do czeskiego koncernu EPH, ale chce ją kupić polski Bumech, specjalizujący się w pracach górniczych. Ma już na to zgodę Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów.

Wsparcia od państwa oczekuje także cała branża dostawców maszyn i usług dla górnictwa, która czuje się pominięta w rozmowach o likwidacji kopalń.

Zofia Wetmańska analityczka ds. klimatu, WiseEuropa

Analiza Ember pokazuje, jak bardzo oderwane od rzeczywistości są dotychczasowe wyniki prowadzonego teraz dialogu o transformacji górnictwa pomiędzy rządem a związkowcami. Płacimy coraz większą cenę za bierność wobec europejskich trendów. Szansą na istotne przyspieszenie tempa dekarbonizacji w Polsce mogą być unijne fundusze. Pytanie tylko, czy zdołamy ją wykorzystać.

Rok 2020 okazał się przełomowy dla europejskiej energetyki. Odnawialne źródła energii po raz pierwszy w historii stały się głównym źródłem energii elektrycznej w Unii Europejskiej – wynika z najnowszego raportu think tanków Ember i Agory Energiewende. W całej UE z OZE wytworzono 38 proc. prądu, a z paliw kopalnych 37 proc. Polska jawi się jako czarny punkt na tej coraz bardziej zielonej mapie Europy: w minionym roku udział energii z węgla i gazu sięgał u nas aż 83 proc., natomiast udział zielonej energii zaledwie 17 proc.

Pozostało 91% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Kup teraz
Biznes
Rewolucyjny lek na odchudzenie Ozempic może być tańszy i kosztować nawet 20 zł
Biznes
Igor Lewenberg, właściciel Makrochemu: Niesłusznie objęto nas sankcjami
Biznes
Wojna rozpędziła zbrojeniówkę
Biznes
Standaryzacja raportowania pozafinansowego, czyli duże wyzwanie dla firm
Biznes
Lego mówi kalifornijskiej policji „dość”. Poszło o zdjęcia przestępców