Anna Rulkiewicz: W służbie zdrowia nie wykorzystuje się potencjału sektora prywatnego

Przez wiele lat nie zdefiniowano roli sektora prywatnego. Debata skupia się na sektorze publicznym i środkach finansowych dla niego - mówi Anna Rulkiewicz, prezes Grupy LUX MED, wiceprezydent Pracodawców RP, gość programu Pawła Rożyńskiego

Publikacja: 28.02.2019 17:18

Anna Rulkiewicz: W służbie zdrowia nie wykorzystuje się potencjału sektora prywatnego

Minister zdrowia Łukasz Szumowski w debacie „Wspólnie dla Zdrowia” zapoczątkował dialog między wszystkimi podmiotami działającymi w służbie zdrowia. Czy debata przybliżyła nas do zdefiniowania obecnej i przyszłej roli prywatnej medycyny w Polsce? 

Dyskusja skupia się na sektorze publicznym i pieniądzach publicznych. I jest to debata bardzo ogólna. Liczyłam, że jednak będziemy rozmawiali również o roli sektora prywatnego, szczególnie teraz, kiedy system opieki zdrowotnej ma bardzo dużo wyzwań.

Czy macie poczucie wsparcia ze strony państwa? Jak rząd postrzega sektor prywatny?
 

Wsparcia nie czujemy, ale też nigdy go nie czuliśmy. Przez wiele lat nie zdefiniowano roli sektora prywatnego. Debata skupia się na sektorze publicznym i środkach finansowych dla niego. Nie wykorzystuje się więc potencjału naszego sektora.

A rząd ma dużo obszarów, które musi zaadresować. Tymczasem nie doszliśmy w tej dyskusji o ochronie zdrowia do konstatacji, że sektor prywatny może wesprzeć publiczny. I być po części odpowiedzią na problemy, jakie ten system ma.

Dlaczego tak się dzieje?
 

To pytanie, na które nie umiem odpowiedzieć. Z jednej strony sektor prywatny ma ogromne osiągnięcia, jest na polskim rynku od momentu transformacji ustrojowej, rozwijał się spontanicznie, wchodził w obszary, które były możliwe do rozwoju, ale nigdy regulator nie pochylił się nad tym, jak ukształtować ten rynek. Nie chce się zauważyć prywatnego sektora, a jeśli już jest, to niech się zajmuje przede wszystkim środkami prywatnymi.

Rząd skupia się na rozwiązywaniu doraźnie problemów sektora publicznego, nie widząc że sektor prywatny może być – może nie pełnym rozwiązaniem wielu bolączek – bo tego nie możemy oczekiwać, ale pomocą w wielu obszarach.

Ale plany rządowe są ambitne. Zakładają zwiększenie wydatków na publiczną służbę zdrowia. Do 2024 roku do 6 proc. pkb. Może w rządzie myślą: jakoś sami damy radę.
 

Ale samo zwiększenie wydatków nie rozwiąże problemów. Z tymi 6 proc. dalej będziemy poniżej średniej europejskiej, gdzie te wydatki stanowią 8-9 proc. Nasze potrzeby cały czas rosną, społeczeństwo się starzeje. Przez ostatnie lata mamy ogromną presję na wzrost wynagrodzeń i to one mogą skonsumować ten wzrost. Zamiast trafiać do pacjenta i zmniejszać kolejki. Pójdą więc w większości na potrzeby osób pracujących w tym sektorze i też nie ma co się dziwić – wynagrodzenia tu nie rosły przez wiele lat.

Każdy rząd ma problem z podejmowaniem takich długofalowych decyzji w ochronie zdrowia i takich mniej popularnych. Łatwiej spełniać roszczenia tych najgłośniej krzyczących. Sektor prywatny nie krzyczy. Rozwija się od lat tam, gdzie może. Ale już napotyka wiele przeszkód w tym rozwoju.

 Czy sektor państwowy można uzdrowić? Np. dosypując więcej pieniędzy.
 

Na pewno pieniędzy jest za mało. Nie wystarczy ich na aktualne potrzeby. Ale druga kwestia to efektywność wydawania środków publicznych i dobry nadzór nad nimi. Czy wydatki idą na rzeczy, które są potrzebne. Np. sektor publiczny dużo inwestuje w sprzęt diagnostyczny, a nie wykorzystuje się w pełni potencjału, który już mają prywatne przychodnie czy szpitale. Państwo chce mieć wszystko własne. Tu partnerstwo jest trudne. Szkoda.

A co moglibyście zaproponować?
 

Sektor prywatny to 40 proc. osób zatrudnionych w ochronie zdrowia i podobny udział w wydatkach na infrastrukturę. Wyobrażam sobie partnerstwo jako np. outsourcing usług diagnostycznych, lub prawdziwe partnerstwo publiczno-prywatne, które dziś w Polsce faktycznie nie istnieje. Wtedy np. podpisuje się długoletnią umowę z partnerem prywatnym, oddaje się infrastrukturę w zarządzanie albo buduje on taką infrastrukturę tam, która wykorzystywana jest tam, gdzie są potrzeby danej społeczności, ustala się formę rozliczeń między sobą i standardy które musi spełnić świadczeniodawca prywatny.

Jednak, by sektor prywatny mógł myśleć o partnerstwie, mus widzieć długofalową perspektywę, bo przecież trzeba zainwestować pieniądze. A my mamy zawsze problem z długą perspektywą w służbie zdrowia. Co rząd, to nowe pomysły. To krok do przodu, w bok albo do tyłu. Tu trzeba konsekwentnie poprawiać system, a nie budować strategię na 4 lata w czasie wyborów. Bo się nic się w ten sposób nie zbuduje. Poprawiamy ten system kawałkami. Jak jeden się zbuduje, to drugi się rozpadnie.

Medycyna pracy to ważny element służby zdrowia. Czy zmienia się podejście państwa w tej dziedzinie?
 

Tu jestem bardziej optymistyczna. Idzie się wyraźnie w kierunku profilaktyki i odejścia od typowego orzecznictwa: masz pozwolenie na pracę albo go nie masz. To są inwestycje, przy których na początku nie widać efektów. Ale są to wciąż zbyt małe pieniądze, bo ok. 1 proc. wszystkich wydawanych środków. Tymczasem zdrowy pracownik jest bardziej efektywny dla pracodawcy, bo ogranicza liczbę dni na zwolnieniach lekarskich. To się przekłada na gospodarkę.

Rząd chwali się cyfryzacją służby zdrowia. Jak pani ocenia projekt e-zdrowie?
 

Projekt ten oceniam dobrze. Widać, że ministerstwo włożyło dużo pracy, by scyfryzować system ochrony zdrowia w Polsce i tu wiele rzeczy się udało. Jest to ważne dla rządu i widać postępy.

Jeśli chodzi o sektor prywatny, zawsze byliśmy pod tym względem daleko przed publicznym. I tak pozostało. Jesteśmy zinformatyzowni i sprawni. Np. LUX MED jako pierwszy zaczął wystawiać e-recety i nasi pacjenci mogą je odbierać poprzez SMS. Sektor prywatmy jest bardziej zwinny i może szybko podejmować decyzje, szuka nowych rozwiązań by ułatwić i polepszyć obsługę pacjentów. A technologia to ułatwia w tych trudnych czasach, gdy brakuje lekarzy.

Bolączki państwowej służby zdrowia dobrze znamy. Ale Państwo na pewno też macie swoje problemy.
 

Radzimy sobie lepiej, bo jesteśmy mniejsi i bardziej sprawni, ale problemy są w gruncie rzeczy te same. Jak nie ma na rynku lekarzy, to nie ma ich nigdzie. Walczymy dziś o ten sam personel. Gdy ten system jest niewydolny, dotyka to każdego.Dlatego zawsze byliśmy i jesteśmy gotowi go wesprzeć.

W ostatnim czasie wprowadza się dużo regulacji. Są często zaskakujące, jak wprowadzenie sieci szpitali, gdzie większość szpitali prywatnych z niej wypadła. Mamy wciąż nowe regulacje, do których sektor prywatny nie może się tak szybko dostosować. Bo rozwijał się inaczej i miał inną perspektywę. Należałoby jasno wskazać, w jakim kierunku pójdą zmiany i dać wszystkim czas na dostosowanie się.

Może rząd bardziej liczyłby się z wami, gdyby to nie był tak rozdrobniony rynek?
 

Faktycznie jest dużo małych pracodawców, którzy nabrali kredytów, otwierali przychodnie czy szpitale. Ale są już dziś na polskim rynku duże grupy jak nasza. Jeżeli są już firmy mające pod opieką milion czy dwa miliony pacjentów, to jest to już duży partner, który może pomóc w rozwiązywaniu problemów ochrony zdrowia. Powinniśmy jednak szanować dorobek tych małych inwestorów. Gdy prawo się zmienia, nie są w stanie tak szybko się dostosować jak duzi gracze, którzy dysponują większymi środkami.  

Spodziewa się Pani konsolidacji na rynku?
 

Ona już trwa. Duże firmy kupują i my też jesteśmy zainteresowani przejmowaniem i wspieraniem mniejszych podmiotów. Mniejsze firmy w pewnym momencie nie mają już perspektyw rozwoju, bo trzeba dużych pieniędzy, by wykonać kolejny skok na rynku, przy tym dziś na bardzo niepewnym rynku.     

Bardzo nas interesuje to, co jest naszą podstawową działalnością, czyli przychodnie i opieka ambulatoryjna. Jesteśmy też zainteresowani przejmowaniem szpitali, choć proszę zauważyć, nie ma ich na rynku zbyt dużo, co jest wynikiem prowadzonej przez regulatora polityki, z którą nie do końca się utożsamiam.

Wchodzicie na nowe rynki?
 

Tak, na rynek stomatologiczny. Stomatologia zawsze była w Polsce mocno rozdrobiona. A my mamy doświadczenie jako część grupy Bupa, która jest jednym z największych dostawców takich usług na świecie. Mamy wzorce np. z Hiszpanii czy Wielkiej Brytanii.

Jak by to wyglądało? Franczyza?
 

Raczej jesteśmy zainteresowani pełnym przejęciem i współpracą z lekarzami dentystami na uzgodnionych przez obie strony warunkach. Nie musi on już się martwić o kwestie organizacyjne, administracyjne i finansowania działalności takiej przychodni, np. jaki sprzęt ma kupić, jakie materiały, jak mają wyglądać standardy medyczne. Przejmujemy za niego całą tę rolę. To rynek nasycony małymi gabinetami. By osiągnąć jednolite wysokie standardy i dawać taką samą usługę w wielu miejscach Polski nie obejdzie się bez konsolidacji. Zyskają jednak, i pacjenci, i lekarze.

Materiał Partnera powstał we współpracy z Lux Med

Minister zdrowia Łukasz Szumowski w debacie „Wspólnie dla Zdrowia” zapoczątkował dialog między wszystkimi podmiotami działającymi w służbie zdrowia. Czy debata przybliżyła nas do zdefiniowania obecnej i przyszłej roli prywatnej medycyny w Polsce? 

Dyskusja skupia się na sektorze publicznym i pieniądzach publicznych. I jest to debata bardzo ogólna. Liczyłam, że jednak będziemy rozmawiali również o roli sektora prywatnego, szczególnie teraz, kiedy system opieki zdrowotnej ma bardzo dużo wyzwań.

Pozostało 94% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Ekonomia
Witold M. Orłowski: Słodkie kłamstewka
Ekonomia
Spadkobierca może nic nie dostać
Ekonomia
Jan Cipiur: Sztuczna inteligencja ustali ceny
Ekonomia
Polskie sieci mają już dosyć wojny cenowej między Lidlem i Biedronką
Ekonomia
Pierwsi nowi prezesi spółek mogą pojawić się szybko