Ministerstwo Nauki wprowadziło do projektu reformy szkolnictwa wyższego wiele autopoprawek i wszystko wskazuje na to, że reforma spotka się z aprobatą całego rządu. Nierozstrzygnięte pozostają wciąż kwestie finansowe – a one są kluczowe dla powodzenia reformy. Będą przedmiotem obrad wtorkowego posiedzenia Komitetu Stałego Rady Ministrów.
Ministrowie wycofali większość swoich uwag do projektu ustawy o szkolnictwie wyższym i nauce.
Duże kontrowersje do tej pory budziły kompetencje władz uczelni – wzmocnienie pozycji rektora oraz powołanie nowego ciała – rady uczelni. Resort nieco je skorygował.
– Wskazywanie kandydatów na rektora przez radę uczelni będzie się odbywać po zaopiniowaniu przez senat. Opinia nie będzie wiążąca. Rektora nadal ma wybierać kolegium elektorów– zapowiada Piotr Müller, wiceminister nauki i szkolnictwa wyższego.
Projekt reformy przewiduje, że do zadań rektora należeć ma m.in. reprezentowanie uczelni, zarządzanie nią, przygotowywanie projektu statutu, polityka kadrowa, w tym powoływanie kierowników. Będzie miał więc pełnię władzy. Te zmiany wyjątkowo nie przypadły do gustu posłom PiS, a szczególnie prof. Włodzimierzowi Bernackiemu.