Na pytanie "wSieci" jak ocenia to, co się stało z kontraktem na śmigłowce Caracal, prezydent podkreślił, że zna opinie ekspertów, którzy - jak mówił - "wyrażają zdziwienie, że poprzedni rząd zdecydował się na jedną platformę, na bazie której chciano zbudować i śmigłowiec transportowy, i śmigłowiec do akcji poszukiwawczych i ratowniczych, i do zwalczania okrętów podwodnych, i dla sił specjalnych".
"W oczach wielu z nich był to rodzaj dziwnego eksperymentu. Dla mnie najważniejsze jest to, byśmy dysponowali maszynami sprawdzonymi w działaniu, bezpiecznymi dla żołnierzy, sprawnymi i nowoczesnymi" - zaznaczył Duda.
Na uwagę, że prezydent Francji odwołał wizytę w Warszawie (po tym jak został zakończony przetarg) Andrzej Duda odparł: "Nie powinniśmy się przejmować takimi gestami". "Jacek Saryusz-Wolski, notabene europoseł PO, słusznie podkreśla, że Francuzi są pragmatyczni, a my zachowaliśmy się tym razem tak jak oni zachowują się zawsze - pragmatycznie" - ocenił prezydent.
Według Dudy strona francuska nie wypełniła wymagań ustawy co do wartości offsetu. Prezydent zauważył, że oferta Francji "była wyraźnie niższa niż wartość kontraktu, i mimo wezwań nie pojawiły się lepsze propozycje, zmieniano jedynie mnożniki".
Zdaniem prezydenta "polski rząd stał twardo na gruncie naszego interesu gospodarczego". "Z moich informacji wynika, że niektóre propozycje francuskie były całkowicie sprzeczne z polskimi priorytetami" - mówił. "A co do spotkania z prezydentem Hollande'em: myślę, że nie trzeba będzie na nie długo czekać. Dlaczego? Bo Francuzi są pragmatyczni" - dodał Duda.