W zeszłym tygodniu prezydent USA Donald Trump powiedział magazynowi „The Atlantic”, że pytał swoją córkę, Ivankę, czy chciałaby ważne stanowisko w Banku Światowym. Ewentualną kandydaturę córki prezydent uzasadniał faktem, że Ivanka ma być „dobra z liczbami”. Jednak Ivanka Trump miała odpowiedzieć ojcu, że jest zadowolona z pracy, jako jego asystentka w Białym Domu.
Stanowiskiem, na którym mógł chcieć umieść swoją córkę prezydent Trump, mogło być stanowisko prezesa Banku Światowego, którego wybór tradycyjnie, choć nieformalnie, jest przywilejem USA. Stanowisko to przypadło ostatecznie Davidowi Malpassowi, który objął je 9 kwietnia 2019 roku.
Ivanka Trump potwierdziła propozycję ojca w rozmowie z Associated Press w czasie swojej podróży do Wybrzeża Kości Słoniowej. Jasno powiedziała przy tym, że odrzuciła propozycję i wyraziła opinię, że Malpass będzie bardzo dobrym prezesem Banku Światowego. Pytana o inne propozycje pracy składane jej przez ojca powiedziała tylko, że chce to zachować między sobą, a ojcem.
Donald Trump nie jest tak dyskretny, jak jego córka. Przyznał w wywiadzie, że rozważał różne pozycje dla Ivanki, łącznie z nominowaniem jej na ambasadorkę USA przy Organizacji Narodów Zjednoczonych. Miał jednak zostać zniechęcony do wysunięcia kandydatury Ivanki, gdyż miałaby ona dać asumpt do oskarżeń o nepotyzm.
- Mówili, że to nepotyzm, podczas gdy to nie miałoby nic wspólnego z nepotyzmem – cytuje BBC słowa Donalda Trumpa dotyczące tej sprawy.