Śmierć Macieja Rybińskiego to dla mnie szok. Ostatnio spotkaliśmy się na debacie na temat granic satyry, którą organizowała stacja HBO. Pierwszą osobą, którą tam spotkałam był właśnie Rybiński, a ponieważ oboje palimy to było nam raźniej. Siedzieliśmy obok siebie, pokazał fajnie książki, które ze sobą przyniósł. Był w świetnej formie – wesoły, rozpromieniony. Nie znaliśmy się długo. Zaczęło się od tego, że zaprosił kiedyś do TOK FM mnie i Janka Pietrzaka. Spotkaliśmy się potem kilka razy i bardzo go polubiłam.
Często czytałam jego felietony. Nie zawsze zgadzałam się z jego poglądami politycznymi, ale to mi nie przeszkadzało w tym żeby go lubić. W tej chwili więcej osób pisze do gazet niż je czyta, ale on był tak charakterystyczny, że trudno będzie o nim zapomnieć. To był po prostu fajny facet.