[b] Myśli pan jeszcze o pierwszym ćwierćfinałowym meczu z Olympiakosem?
Qyntel Woods:[/b] Zagraliśmy naprawdę bardzo dobre spotkanie. Pokazaliśmy, że awans do najlepszej ósemki Euroligi nie musi być naszą jedyną satysfakcją. Zmusiliśmy wielki Olympiakos do największego wysiłku. Na jego parkiecie do ostatniej chwili walczyliśmy, mając szanse na doprowadzenie do dogrywki. Niestety, w całym spotkaniu popełniliśmy zbyt dużo prostych strat. Te błędy kosztowały nas wygraną.
[b]
Pireus musi być dla pana miejscem specjalnym. We wtorek był pan najlepszy na parkiecie w hali Pokoju i Przyjażni i jednym z najlepszych w pierwszej rundzie ćwierćfinałowej. 23 punkty, 11 zbiórek, asysta, przechwyt i blok to znakomity dorobek. [/b]
Czy to szczególne miejsce? Można tak powiedzieć. Tutaj rozpoczynałem swoją europejską karierę, dobrze tu się czułem i dobrze grałem, skoro kibice wciąż o mnie pamiętają. Chociaż, gdy przyjechałem do Europy, myślałem, że będzie mi tu znacznie łatwiej. Okazało się jednak, że rywalizacja w Eurolidze jest bardzo wymagająca. Grają tu zawodnicy o wielkich możliwościach. Wracając do Pireusu, mam wielu przyjaciół w zespole Olympiakosu, takich jak Ioannis Bourousis, Panagiotis Vasilopoulos czy Milos Teodosić, młody, a już znakomity rozgrywający.