[i]Korespondencja z Pretorii[/i]
Bogowie już kopią w Pretorii. Na ich treningach jest więcej dziennikarzy niż u innych drużyn kibiców. A kibiców liczy się tu w tysiącach. Na pierwszy otwarty trening przyszło ich tylu, że musieli stać w kolejkach i nie wszyscy dostali się na trybuny.
Wczoraj widzów nie wpuszczano, wiedzieli, że tak będzie, ale i tak próbowali. Zebrali się przy wejściu na stadion miejscowego uniwersytetu, licząc, że może przynajmniej gdzieś w oddali mignie im znajoma sylwetka albo piłkarze usłyszą zza płotu ich krzyki i miłosne wyznania.
Argentyna, od kiedy prowadzi ją Diego Maradona, jest wielką niewiadomą, eliminacje ledwo przebrnęła, częściej irytowała, niż zachwycała, ale serce kibica wytrzyma wiele. A w żadnej innej reprezentacji nie ma dziś tylu gwiazd, ile Maradona wysyła każdego dnia na trening.
[srodtytul]Przegrani do bramki[/srodtytul]