[b]Rz: Pana mina nie pozostawia wątpliwości. Jest dobrze, prawda?[/b]
[b]Hannu Lepistoe:[/b] Trudno nie być zadowolonym. Adam wreszcie skacze tak, jak powinien. Ale ja nie lubię treningowych porównań, bo skoki oddawane są z różnych belek, w różnych warunkach. W pierwszej serii drugiego treningu zarówno Austriacy, jak i Simon Ammann mieli bardzo małe prędkości. Nie wiem z jakich powodów. Być może te dmuchawy, które usuwały z progu sypiący śnieg, nie pracowały już tak, jak trzeba. [b]Małysz wygrał dwa z trzech treningów. To były skoki jak za dawnych lat, gdy dominował na skoczniach...[/b]
Naprawdę jest dobrze. Gdyby latem ktoś spytał mnie o jego medalowe szanse, powiedziałbym, że są duże. Ale kilka miesięcy później, we wrześniu, gdy miesiąc nie trenował z powodu kontuzji mięśni brzucha, miałbym już wątpliwości. Uraz zdarzył mu się na najważniejszym etapie przygotowań. [b]Z kwalifikacji pan go nie zwolnił, choć były takie sugestie. Niektórzy mówili: niech już nie skacze, niech zachowa ten najdłuższy, najlepszy skok w pamięci...[/b]
Nic o takich radach nie wiem. Trzeba skakać i eliminować minimalne błędy, to jedyna droga do sukcesu. Myślę, że Adam to rozumie i nie ma żadnych wątpliwości, iż tak właśnie trzeba. A błędy są już minimalne.
[b]Małysz twierdzi, że ta skocznia tylko na papierze przypomina Skalite w Szczyrku. Pan i Łukasz Kruczek twierdzicie, że podobieństwo jest duże.