Bywa często, że podczas łączenia nosorożców krew się leje, masakra to jest wręcz. Słaby psychicznie opiekun tych zwierząt może tego nie wytrzymać – zdradza Olga Zbonikowska z zoo.
Podobno w minutę podjęto wczoraj decyzję, by pierwszy raz połączyć Shikari i Kubę. Stało się to wtedy, kiedy zorientowano się, że pancerna samica ma ruję. Para żyje już od dwóch lat w zoo, lecz do tej pory na oddzielnych wybiegach. Oboje byli zbyt młodzi na potomstwo.
Jak Irena Trochim, opiekunka nosorożców, zareagowała na wieść o pierwszej randce podopiecznych? – Nie mogę teraz mówić! Przecież ja tu ich pilnuję! – tylko tyle zdołała z siebie wydusić.
Ale nie było czego pilnować. Po wpuszczeniu na wspólny wybieg Shikari i Kuba obwąchali się i... sześcioletni samczyk zrejterował. – Ona robiła wszystko, by zwrócić na siebie jego uwagę. Chciała i zachęcała, nie bała się go. Biegała za nim, szturchała, prezentowała wdzięki. A on nic – przyznaje Zbonikowska.
Dosadniej wyraził to dr Andrzej Kruszewicz, dyrektor zoo: – On po prostu nic nie kumał. Położył się i nic. Ona podbiegała, trącała go pyskiem w bok. To wtedy Kuba schował się za opiekunkę. Komedia – mówi.