O zbiórce pieniędzy pisała „Rzeczpospolita” w listopadzie. Rada Śródmieścia jednogłośnie podjęła wtedy uchwałę o włączeniu się do akcji Fundacji Wileńszczyzna. Radni poszczególnych dzielnic, a także Rady Warszawy mieli ruszyć na ulice, by kwestować na rzecz dzieci. Zebranie potrzebnej kwoty wydawało się kwestią paru dni – w całej stolicy jest ponad 460 radnych więc wystarczyło, by każdy przyniósł w puszce tylko 65 zł.
Cel był szczytny: przyjazd podopiecznych z trzech domów dziecka z Podbrodzia i Solecznik.
Jednak już na starcie pojawiły się problemy. Poszczególne dzielnice o kweście dowiedziały się od „Rz”. – Rzeczywiście zawiódł nasz sekretariat i za późno rozesłał do radnych uchwałę – tłumaczył wtedy pomysłodawca akcji Michał Dworczyk (PiS), radny Śródmieścia.
W samym Śródmieściu spośród 25 radnych w zbiórkę zaangażowało się tylko trzech. Cała kwesta ograniczyła się jednak do postawienia puszek w urzędach dzielnicy i do kwestowania na sesjach.
– Na wyjście na ulice fizycznie nie starczyło mi czasu. Byłem zaangażowany w zorganizowanie całego przedsięwzięcia i kwestowałem pomiędzy radnymi na sesjach i w parlamencie podczas mikołajek. Niestety, politycy nie byli hojni – mówi Dworczyk. W Sejmie udało się zebrać... 350 zł.