[b]Rz: Co pana najbardziej zaskoczyło, kiedy objął pan urząd?[/b]
[b]
Mirosław Drzewiecki:[/b] Fatalny stan przygotowań do Euro 2012. Niektóre sprawy musieliśmy zaczynać od podstaw. Szwankowała też współpraca z UEFA. Wystarczy przypomnieć, że ocena pierwszych siedmiu miesięcy przygotowań wystawiona przez władze europejskiej piłki w lutym była bardzo krytyczna. To się udało przez ten rok naprawić. Ostatnie raporty UEFA są dla nas nieporównanie bardziej pozytywne, a nasz model organizacyjny przygotowań stawiany jest za wzór.
Minęło też trochę czasu, zanim ministerialni urzędnicy przekonali się, że nie chodzi nam o pozorowane działania, ale że przyszliśmy po to, by realnie naprawiać polski sport. Teraz w pełni angażują się w realizację naszych pomysłów.
[b]Których zamierzeń pan nie zrealizował, a które się udały?[/b]
Udało się zrobić więcej, niż planowaliśmy, jeśli chodzi o program „Moje boisko – Orlik 2012”. Codziennie oddajemy do użytku po kilka, kilkanaście boisk. Już dzisiaj działa ich 100, a 6 grudnia w prezencie mikołajkowym dla dzieci otworzymy ponad 50. Do końca roku będzie gotowych ok. 500. Planując ten projekt z panem premierem, nie spodziewaliśmy się, że tak szybko nabierze rozmachu. To największe tego typu przedsięwzięcie, jakie kiedykolwiek realizowano w Europie. Podczas uroczystości otwarcia Orlika w Słupcy dostałem koszulki dla premiera i dla mnie z numerem 10 i napisem: „Orlik to strzał w dziesiątkę”. Cieszę się, że społeczność lokalna tak to odbiera i mimo początkowego sceptycyzmu coraz więcej gmin chce uczestniczyć w naszym programie. Na przyszły rok zgłosiło się ich ponad 1,2 tys. Już widać, że w 2012 roku będzie więcej Orlików, niż zapowiedziane przez premiera 2 tys. Nie tylko dotrzymamy słowa, ale zrobimy więcej.