Wchodzę do Zachęty, a tam – lew. Złoty. Wyeksponowany w szklanej gablocie. Najwyższe trofeum weneckiego Biennale Sztuki, które pierwszy raz w historii przeglądu – od 1895 roku – przypadło Polakom.
Na ubiegłorocznej 11. Międzynarodowej Wystawie Architektury (podpadającej pod biennale) zdobyli je dwaj młodzi artyści: Nicolas Grospierre i Kobas Laksa. Autorzy pokazu „Budynków życia po życiu”, którego kuratorami byli Grzegorz Piątek i Jarosław Trybuś.
Premiera miała miejsce ostatniej jesieni w Pawilonie Polskim w Wenecji. Obecnie gości w Zachęcie.
Nie jest to jednak zwykła powtórka, lecz okazja do refleksji – czemu za czas jakiś będzie służył najstarszy wystawowy salon stolicy?
Wystawa nosi prowokacyjny tytuł „Disco Zachęta”. Zgodnie z nazwą, w parterowych pomieszczeniach galerii urządzono sale taneczne. Na podłodze wala się warstwa srebrzystego confetti, u sufitu kręcące się lustrzane kule; na ścianach migają „zajączki” świateł.