– To zaprószenie na korytarzu potwierdza też akcja ratownicza. Trudne czy niemożliwe było skorzystanie z klatki schodowej i wybiegnięcie przez korytarz z tego domu, stąd tyle ofiar – mówił wczoraj wicepremier Grzegorz Schetyna w Radiu Zet. [wyimek]Komisje ustalają przyczynę pożaru i wyjaśniają, czy strażacy dopuścili się zaniedbań [/wyimek]
Taką wersję potwierdzali mieszkańcy, którzy ocaleli z pożaru. – Wyszedłem na korytarz, a tam płonęła szafa. Po chwili w płomieniach stało już wszystko. To pewnie od tej szafy przeszło na ścianę i poszło w górę – opowiadał „Rz” Remigiusz Rymarski.
W efekcie pożaru, który wybuchł w bloku socjalnym w nocy z niedzieli na poniedziałek, zginęło 21 osób, dwie uznano za zaginione.
Jak ustaliła „Rz”, straż pożarna z Kamienia Pomorskiego nigdy nie kontrolowała budynku pod kątem wymogów związanych z bezpieczeństwem przeciwpożarowym. Rok temu, po niewielkim pożarze w jednym z mieszkań, strażacy dokonali jedynie inspekcji.
– Nie mieliśmy zastrzeżeń. Oceniliśmy, że to jeden z bezpieczniejszych obiektów pod kątem ewakuacji – potwierdza kapitan Daniel Kowaliński, rzecznik straży. Według naszych informacji pozytywną ocenę wystawiono, bo korytarze na każdym piętrze były odpowiednio szerokie, posiadały wyjścia awaryjne, a w oknach nie było krat. – Sprawdzamy te kwestie szczegółowo, ale dopóki nie będą w pełni wyjaśnione, nie chcemy się wypowiadać – ucina brygadier Piotr Wojtaszewski, specjalista rozpoznawania zagrożeń Komendy Głównej Państwowej Straży Pożarnej.