Ewa Zbonikowska, wicedyrektorka zoo, ze słodyczy uwielbia gorzką czekoladę („ma dużo żelaza i magnezu”) oraz galaretki żurawinowe. Jest jednak przeciwniczką waty cukrowej. – Będziemy wycofywać się z niezdrowych produktów, a taka jest wata – zapowiada.
Dlaczego padło na tradycyjny przysmak najmłodszych? – Wata to sam cukier. Poza tym robiona jest w niehigienicznych warunkach. A patyki od niej lądują potem u małp, które je połykają. I mamy problem – mówi Zbonikowska.
Z zoo znikną więc maszyny kręcące cukrowe obłoki. Dwóm ajentom przedłużono umowy, ale musieli z menu wyrzucić watę. Trzeci ma umowę do końca roku i twardo się broni. Ale szef zoo podjął już decyzję. Najemcy budynku z jedzeniem muszą zmienić menu. – Zamiast waty mają być naleśniki ze świeżymi owocami i soki wyciskane z owoców. Niestety frytek nie da się wyeliminować – wylicza Zbonikowska.
Co o zmianie sądzi Dorota Osóbka, dietetyk: – Jest bardzo dobra. Wata powoduje próchnicę u dzieci i odbiera apetyt na zdrowe jedzenie.
A Robert Makłowicz, kulinarny publicysta, mówi: – Gdybym miał wybierać, co jest gorsze – popcorn czy wata cukrowa – wygrałaby wata. To wyjątkowe paskudztwo.