Takiego początku nie miał żaden mundial w ostatnich latach. Zaczęło się normalnie, Hiszpanie prowadzili 1:0 i atakowali. Nic nie wskazywało, że zaraz zacznie się dreszczowiec.

Ale po przerwie zobaczyliśmy mistrzów świata zupełnie bezradnych w starciu z holenderskimi gwiazdami Robinem van Persie i Arjenem Robbenem, którzy zdobyli po dwie bramki.

Największe upokorzenie przeżył legendarny hiszpański bramkarz Iker Casillas (na zdjęciu klęczy, z kolejnego gola cieszą się Robben i Wesley Sneijder). Przy dwóch golach wina Casillasa była bezsporna.

Wiele wskazuje, że brazylijski mundial to nie będą futbolowe szachy, lecz wielkie emocje, i to już od pierwszej rundy. Dziś kolejny klasyczny mecz Anglia – Włochy, a w poniedziałek Niemcy zagrają z Portugalią.