Polski eksport powinien dalej utrzymywać wysokie tempo wzrostu. Co prawda według GUS w pierwszym kwartale jego wartość wyniosła 43,9 mld euro i była zaledwie o 1,7 proc. wyższa niż w tym samym czasie przed rokiem, ale ekonomiści zakładają, że cały 2016 rok przyniesie dynamikę zdecydowanie wyższą.
– Spodziewamy się, że w tym roku polski eksport liczony w euro urośnie o ok. 7 proc. W kolejnych latach powinien jeszcze przyspieszyć, może nawet do 10 proc. – twierdzi Marcin Luziński, ekonomista Banku Zachodniego WBK.
Dobra koniunktura
Polskiemu eksportowi sprzyja poprawa koniunktury w Unii Europejskiej, która jest naszym głównym partnerem handlowym. W pierwszych trzech miesiącach eksport do Niemiec – naszego najważniejszego odbiorcy – wyniósł 12,5 mld euro i zwiększył się w ujęciu r./r. o 6,2 proc. Zwiększył się także eksport do Szwecji, Włoch, Francji, Hiszpanii, Holandii, na Węgry i do Czech.
– W Unii obserwujemy zwłaszcza ożywienie konsumpcji prywatnej, co jest szansą dla wzrostu eksportu sektorów wytwarzających dobra konsumpcyjne – dodaje Luziński. Polski eksport wspiera również słabość złotego. Sprawia, że polskie towary są bardziej konkurencyjne cenowo.
Ale obok czynników sprzyjających wzrostowi eksportu pojawiają się różne rodzaje ryzyka. Najważniejszym będą wyniki referendum w Wielkiej Brytanii, które może mieć wpływ na koniunkturę w tym kraju oraz na popyt na polskie towary. Wielka Brytania należy do naszych głównych kierunków eksportowych, a w pierwszych trzech miesiącach eksport na ten rynek skurczył się r./r. o 2,4 proc. Zagrożeniem może być także słabsza koniunktura w gospodarkach wschodzących, np. w Chinach. Odbija się to negatywnie na handlu światowym. W konsekwencji także na tych polskich eksporterach, którzy są poddostawcami komponentów dla zachodnich fabryk wysyłających do Chin swoje wyroby.