W drugim pod względem wielkości mieście kraju, Isfahanie, aresztowano 50 osób, które schroniły się w meczecie, gdy policja zaatakowała manifestantów gazem łzawiącym. Siły bezpieczeństwa otoczyły także dom opozycyjnego duchownego ajatollaha Dżalaleddina Taheriego, uniemożliwiając mu dołączenie do demonstracji.
Pomimo kierowania do akcji coraz to nowych oddziałów, policji przez wiele godzin nie udawało się opanować sytuacji. Grupy manifestantów wciąż gromadziły się w różnych punktach miasta, wznosząc antyrządowe okrzyki.
Do starć doszło też w Nadżafabadzie, rodzinnym mieście zmarłego w niedzielę ajatollaha Husejna Alego Montazeriego, czołowego przeciwnika rządów Mahmuda Ahmadineżada. „Sytuacja jest napięta” – donosił po południu reformatorski portal irański Parlamennews. W mieście Sirjan na południowym wschodzie kraju tłum usiłował przerwać publiczną egzekucję dwóch przestępców skazanych na śmierć za rabunek z bronią w ręku. Tu też doszło do ostrych starć z policją. Według niepotwierdzonych oficjalnie informacji zginęły co najmniej dwie osoby, a kilkadziesiąt zostało rannych.
Fala antyrządowych wystąpień ruszyła w poniedziałek, gdy opozycjoniści zebrali się w mieście Qom na pogrzebie Montazeriego. Pogrzeb przerodził się w gigantyczną manifestację opozycyjną. Według niektórych źródeł wzięło w nim udział kilkaset tysięcy ludzi. Opozycja, skupiona w organizacji Zielony Ruch, poczuła wiatr w żaglach i zaczęła wzywać w Internecie do kontynuacji antyrządowych wystąpień.
Władze obawiają się powtórki protestów sprzed sześciu miesięcy, gdy Ahmadineżad został powtórnie wybrany na prezydenta w atmosferze oskarżeń o sfałszowanie wyników głosowania. Władze szczególnie obawiają się przypadającego w niedzielę święta Aszura, które szyici obchodzą na ulicach. Zgromadzenia wiernych mogą się łatwo przerodzić wtedy w kolejne manifestacje.