Amnesty International wynajmuje moskiewskie biuro od 20 lat. Dwa tygodnie temu pomieszczenie zostało opieczętowane i pracownicy organizacji nie mogli się do niego dostać. Zastali zmienione zamki w drzwiach i naklejone kartki z informacją, że pomieszczenie jest własnością miasta.
Napis na pieczęciach wskazywał, że otwieranie drzwi do pomieszczenia jest zakazane. Wskazano na nim kontaktowe numery telefonów, jednak pracownicy IA nie mogli się na nie dodzwonić. Przez kilka dni nie udało im się skontaktować z odpowiednimi służbami. Jak mówili, nie otrzymali żadnego powiadomienia ani ostrzeżenia.
Władze Moskwy oświadczyły, że już rok temu przestała obowiązywać umowa wynajmu biura i Amnesty International zalegała z opłatą czynszu w wysokości 460 tysięcy rubli.
Pracownicy organizacji zapewnili, że uiszczają opłatę za czynsz terminowo.
W sprawie pomogła interwencja szefa kremlowskiej rady ds. praw człowieka Michaiła Fiedotowa. Dzięki niemu udało się podpisać porozumienie i pracownicy IA niedługo ponownie otworzą biuro.