To bardzo ważne spotkanie i bardzo dobrze się stało, że premier Tusk przyjechał do Waszyngtonu negocjować sprawy tarczy i modernizacji polskiej armii. Ale jego spotkania z prezydentem Bushem nie można uznać za żaden przełom. Szefowie polskich rządów bywali już w Waszyngtonie i mam nadzieję, że w przyszłości też będą. Tym razem prezydent USA i polski premier nie ogłosili nic, czego wcześniej nie ustaliliby sekretarz stanu USA Condoleezza Rice i szef polskiej dyplomacji Radosław Sikorski. To, co usłyszeliśmy wczoraj w Waszyngtonie, to tylko potwierdzenie ich wcześniejszych ustaleń. Dobrze jednak się stało, że Bush i Tusk dyskutowali o tych sprawach i postanowili pchnąć je do przodu. Przed naszymi krajami stoi teraz wyzwanie, co dalej. Wciąż czekają nas liczne rozmowy między przedstawicielami Pentagonu i Ministerstwa Obrony. Wciąż musimy poznać wiele szczegółów. Nie wiemy na przykład, co znajdzie się w pakiecie, który Bush chce przedstawić do końca swojej kadencji, a który ma dotyczyć modernizacji polskiej armii. W tej sprawie prezydent i premier nie mogli nic ogłosić, gdyż na tym polu nie zamierzają podejmować żadnych decyzji. Ona zależy od szefa Pentagonu i polskiego ministra obrony.
not. k.z.
Deklaracje prezydenta Busha i premiera Tuska pozwalają oczekiwać, że Polska zawrze z USA porozumienie w sprawie tarczy antyrakietowej. Oczywiście premier mógł postawić tę sprawę w kategoriach „wszystko albo nic”, ale w polityce to na ogół nie jest najlepsza strategia. Nie znam szczegółów, ale odnoszę wrażenie, że w tej sprawie strona amerykańska musiała zaoferować coś nowego, w przeciwnym razie nie padłyby takie deklaracje, jakie usłyszeliśmy. Administracji George’a W. Busha zależy na tym, by umowę z Polską, i to umowę ratyfikowaną, mieć przed listopadowymi wyborami prezydenckimi. Oznacza to, że na same rokowania nie zostało wiele czasu. Z drugiej strony negocjacje były już tak zaawansowane, że wcale dużo go nie potrzeba. Oczywiście polski rząd nie musi się kierować kalendarzem politycznym Ameryki, ale jeżeli zapadły polityczne decyzje i władze w Warszawie wiedzą, jakich propozycji z Waszyngtonu mają się spodziewać, same negocjacje powinny szybko się zakończyć. Nie wiem, jak zawarcie porozumienia w sprawie tarczy będzie skorelowane w czasie ze spełnieniem polskich postulatów w sprawie modernizacji polskiej armii. Strona amerykańska spełnienie tych zobowiązań zapewne będzie się starała rozłożyć na dłuższy czas.
Słowa George’a W. Busha o potrzebie modernizacji polskiej armii to z pewnością najdalej idąca opinia amerykańskiego przywódcy w sprawie spełnienia postulatów Warszawy. To już nie deklaracje szefa Pentagonu, ale prezydenta, czyli człowieka, który podejmuje decyzje i wyznacza kierunek. Również premier Tusk, który do tej pory był bardzo wstrzemięźliwy w wypowiedziach na temat tarczy, potwierdził, że istnieje wspólna intencja polsko-amerykańska, by zawrzeć porozumienie, które obejmowałoby także modernizację sił zbrojnych. Takie deklaracje oznaczają, że istnieje polityczna wola zawarcia takiej umowy. Czy oznacza ona, iż polityczna decyzja już zapadła? Pewnie tak. Rozumiem również, że istotnym elementem jest dyskusja na temat szczegółowych potrzeb przedstawionych przez polską stronę. Jest więc zielone światło dla tarczy, bo obie strony zgadzają się co do modernizacji polskiej armii. Oczywiście, pewna gra podczas rokowań nadal będzie się toczyła, ale spodziewam się zakończenia negocjacji w ciągu najbliższych kilku miesięcy. Między innymi dlatego, że to administracji Busha bardzo zależy na porozumieniu w sprawie tarczy i negocjując z nią, Polska może uzyskać najwięcej. Dlatego nie powinniśmy czekać na wyborcze zmiany w Białym Domu.
not. jap
Piotr Gillert z Waszyngtonu