Szef Pentagonu rozmawiał wczoraj w Pekinie o tym, jak uniknąć napięć i nieporozumień między Chinami i Stanami Zjednoczonymi. Uzgodniono między innymi otwarcie gorącej linii telefonicznej między dowództwami obu armii.
– Chcemy poprawić komunikację i zmniejszyć ryzyko nieporozumienia – oświadczył podczas swej pierwszej wizyty w Pekinie amerykański sekretarz obrony Robert Gates. Jego chiński odpowiednik Cao Gangchuan zapowiedział powstanie gorącej linii, za pomocą której będą mogli w sytuacjach nadzwyczajnych komunikować się dowódcy obu armii. Cao zapewnił, że linia zacznie działać, gdy tylko pokonane zostaną „pewne problemy techniczne”.
To istotna zmiana w relacjach wojskowych między oboma krajami. – Proponowaliśmy im to już jakiś czas temu, ale ku naszemu zaskoczeniu nie przyjmowali tej propozycji. Prawdopodobnie wojsko nie miało na to zgody partii – mówi „Rz” były wysoki rangą urzędnik Pentagonu chcący zachować anonimowość. Inni eksperci mówią, że Chińczycy nie chcieli się zgodzić na linię, bo uważali politykę Pentagonu wobec Chin za zbyt agresywną. Robert Gates, który objął stanowisko sekretarza obrony po Donaldzie Rumsfeldzie, przyjął łagodniejszą linię wobec Pekinu. – Nie uważamy obecnie Chin za źródło zagrożenia – podkreślił przed wyjazdem do Chin Gates.
Dla specjalistów od bezpieczeństwa międzynarodowego powstanie gorącej linii jest bardzo istotnym mechanizmem.
– Historia uczy nas, że nieporozumienia, brak jasności co do intencji drugiej strony są niezwykle częstym powodem wybuchu wojen – powiedział nam były analityk CIA w czasach zimnej wojny Aris Pappas.