Wypędzeni nazywani esuli żądają teraz od Słowenii i Chorwacji zwrotu majątku lub godziwego odszkodowania od państwa włoskiego. Skarżą się, że swoich zagrabionych posiadłości decyzją władz w Lublanie i Zagrzebiu nie mogą nawet odkupić. Domagają się też oficjalnych przeprosin za wyrządzone im krzywdy.
W Słowenii i Chorwacji zawrzało. Oba kraje uważają przejęty majątek za kontrybucję wojenną, zapłatę za prześladowania lat faszyzmu oraz 200 tysięcy ofiar II wojny.
Esuli po latach luźnych związków z podobnymi organizacjami w Europie, w tym z niemieckimi ziomkostwami, 4 grudnia zawiązali w Trieście zgodnie z prawem włoskim Europejski Związek Uchodźców i Wypędzonych (UEDE). Organizacja skupiać ma wyłącznie ofiary wysiedleń związanych z II wojną. W jej władzach znalazł się m.in. Peter Ludwig, przewodniczący Ziomkostwa Niemców Sudeckich w Austrii, Wilhelm von Gottberg, przewodniczący Ziomkostwa Prus Wschodnich, i znany w Polsce z roszczeń Powiernictwa Pruskiego Rudi Pawelka, przewodniczący Ziomkostwa Śląskiego. Eriki Steinbach, która brała udział w pracach przygotowawczych, w UEDE na razie nie ma.
W pierwszym komunikacie związku napisano, że jego celem jest „działalność polegająca na poczynieniu kroków prawnych zmierzających do odzyskania skonfiskowanych majątków lub, choć w drugim rzędzie, odszkodowania za poniesione straty, a także walka o prawa dla mniejszości etnicznych, które pozostały na terenach zagrabionych”.
UEDE domaga się stworzenia w Komisji Europejskiej stałej Komisji ds. Uchodźców i udziału w jej pracach na zasadzie pełnego członkostwa. Ma też nadzieję, że wkrótce przystąpią do niej inne organizacje uchodźców, m.in. Niemców nadwołżańskich. Liczy też na Polaków z Wilna i Lwowa.