Demokraci mieli przemowę Baracka Obamy przed 84-tysięcznym tłumem na stadionie futbolowym, republikanie zaś niespodziewane narodziny gwiazdy Sarah Palin – kandydatki do wiceprezydentury. Efekt: demokraci gotowi są do natarcia z energią nie mniejszą niż w ostatnich miesiącach, a republikanie – z siłą, o jakiej jeszcze niedawno nawet nie marzyli. Skąd ta przemiana? Po pierwsze dzięki pojawieniu się Palin apatyczna wcześniej republikańska baza jest równie podekscytowana co od dawna oczarowani Obamą demokraci. Palin rozgrzała prawicę do czerwoności, a część tego uczucia przeniosła się na McCaina.
Po drugie wraz z pojawieniem się Palin zmienił się kierunek kampanii 72-letniego McCaina. Z nią u boku zaprezentował się jako kandydat zmiany. Do tego miana pretenduje od dawna Obama, zatem cała kampania będzie się obracać wokół kwestii: kto jest lepszym gwarantem zmiany, pojmowanej szeroko jako odrodzenie pogrążającego się w kryzysie państwa.
To, że wobec ciągnących się wojen w Iraku i Afganistanie oraz złej sytuacji gospodarczej McCain, jako republikanin, w ogóle liczy się jeszcze w tej grze, jest samo w sobie wielkim sukcesem senatora z Arizony. Na razie McCain nie pozwala swemu rywalowi odskoczyć w sondażach. Obama zyskał parę procent po konwencji demokratów, ale ze wstępnych danych wynika, że McCain co najmniej odrobił część strat po republikańskim festynie. Interesujący jest sondaż Rasmussena, przeprowadzony dzień przed wystąpieniem Palin i dwa dni po nim. Wynika z niego, że pani gubernator Alaski już zaczęła przeciągać kobiety na stronę McCaina. We wcześniejszym sondażu przewaga Obamy nad McCainem wśród żeńskiego elektoratu wynosiła 14 punktów procentowych. W tym – już tylko 7.
Na razie jej siła perswazji ogranicza się do jednej przemowy czytanej – z dużym wyczuciem i błyskiem w oku – z telepromptera. Nazajutrz po zakończeniu partyjnej konwencji Palin wystąpiła u boku McCaina, czytając dokładnie tę samą mowę co dwa dni wcześniej, słowo w słowo. Każdego dnia napływa mnóstwo próśb o wywiad z Palin, lecz jak dotąd jedynie ilustrowany magazyn „People” zdołał przeprowadzić z nią krótką rozmowę i sesję zdjęciową po jej wyborze przez McCaina.
Nieobecność Palin w niedzielnych programach publicystycznych, tradycyjnie obleganych przez polityków (wczoraj występowali w nich pozostali trzej uczestnicy wyścigu: McCain, Obama i jego kandydat na wiceprezydenta Joseph Biden), była dla wielu obserwatorów szokująca. Sztab republikanów wyjaśnia, że media zostaną dopuszczone do pani Palin wtedy, „gdy będzie to stosowne” – innymi słowy, gdy mało doświadczona na krajowej scenie politycznej pani gubernator nieco się do tego rodzaju występów przygotuje. Republikanie wprost zarzucają mediom stronniczość i chęć zniszczenia nowej gwiazdy prawicy. O takiej stronniczości ma na przykład świadczyć to, że Oprah Winfrey, która popiera Obamę, zapowiedziała, że do czasu wyborów nie zaprosi do studia Sarah Palin, mimo że „byłaby ona fantastycznym gościem”.