Ale jeśli mer odmówi udzielenia takiego ślubu, może go czekać zwolnienie albo zawieszenie w pracy, a nawet 70 tysięcy euro grzywny. Myśli pan, że wielu urzędników zdobędzie się na protest?
We Francji były już przypadki stosowania represji karnych za tzw. homofobię, nawet wobec osób publicznych. Tylko że w tym wypadku represje mogą zwiększyć opór. A sprawa ma znaczenie dla całej Europy. Albo na skalę europejską podejmiemy walkę o rzeczywiste prawa ludzi, te, które zawierają się przede wszystkim w prawie do życia, prawach rodziny, szacunku dla tradycji oraz w tradycyjnych swobodach politycznych – albo walec niszczący cywilizację chrześcijańską będzie się toczył dalej, niszcząc podstawowe instytucje życia społecznego. wychowanie, rodzicielstwo, małżeństwo.
Ale chyba trzeba wykazać się tolerancją wobec osób homoseksualnych?
Tu nie chodzi o tolerancję. We współczesnym społeczeństwie w ogóle nie istnieje taka kwestia. Problemem jest nietolerancja politycznego ruchu homoseksualnego wobec cywilizacji chrześcijańskiej.
Czym się ona, według pana, przejawia?
Zawłaszczaniem kolejnych dziedzin prawa. Bo nawet jeśli już 20 lat temu można się było spodziewać, że zmiana moralnego paradygmatu, zakwestionowanie moralnej dezaprobaty homoseksualizmu, doprowadzi do wywrócenia prawa rodzinnego, adopcyjnego, edukacyjnego – mało kto spodziewał się represji wobec ludzi, którzy będą przypominać o moralnej naganności homoseksualizmu. A takich przypadków, od kiedy wymyślono koncept homofobii, jest coraz więcej. Na szczęście wszystko wskazuje na to, że francuskiej wiosny nie da się już zatrzymać, nawet jeśli politycy liberalnej centroprawicy mieliby szybko o niej zapomnieć.