– Z naszego raportu wynika, że gminne strony na FB to przede wszystkim tablice ogłoszeniowe urzędu, a nie miejsce do rozmowy z mieszkańcami. Mimo to część urzędów w odpowiedzi na nasz wniosek przyznawała wówczas, że zdarza im się blokowanie komentujących posty użytkowników (18 proc. spośród 246 urzędów). Zwykle są to decyzje uznaniowe, ponieważ bardzo rzadko miejskie czy gminne fanpage'e mają regulaminy zamieszczania komentarzy – podkreśla Martyna Bójko.
A gdzie przepisy
Zdaniem dr. hab. Grzegorza Sibigi z Kancelarii Prawnej Traple, Konarski, Podrecki i Wspólnicy problem w tym, że działalność informacyjna organów władzy publicznej w mediach społecznościowych nie jest, nawet ogólnie, regulowana w prawie.
– W obrocie prawnym nie istnieje coś takiego jak „oficjalny profil urzędu", wbrew temu co twierdzi organizacja społeczna. Niestety, przepisy prawa zatrzymały się na Biuletynie Informacji Publicznej i innych stronach internetowych i do nich odnoszą się zasady komunikowania się władzy z obywatelami – wyjaśnia mec. Sibiga.
– To powoduje dowolność podmiotów publicznych w zakresie funkcjonowania w mediach społecznościowych. Jeden wyrok nie zmieni tej sytuacji, tym bardziej że sentencja orzeczenia odnosi się wyłącznie do udzielenia informacji o blokowaniu kont na profilach urzędów. Przedmiotem sporu nie było natomiast samo zablokowanie konta; zresztą niejasne jest nawet, w jakim trybie taki spór miałby się toczyć – dodaje Grzegorz Sibiga.
Z kolei Maciej Gawroński, radca prawny oraz partner w Kancelarii Prawnej G+P Gawroński & Partners, uważa, że wyrok dotyczy styku dostępu do informacji publicznej, prawa do krytyki władz publicznych, ale i uprawiania polityki z pozycji aktywistów czy dziennikarzy.
– Krytykuję obecną definicję informacji publicznej: „każda informacja o sprawach publicznych stanowi informację publiczną [...] i podlega udostępnieniu" jako nieodpowiedzialny i bez wyobraźni ostry podział na sprawy jawne i objęte „tajemnicą państwową". Rozumiem też motywy urzędu. Jeden troll internetowy za darmo lub za drobną opłatą narobić może wielkich szkód oraz generuje potężne „koszty obsługi". Jednak konta urzędów i innych władz w mediach społecznościowych to kanał komunikacji publicznej urzędu ze społecznością, jak i kanał komunikacji zwrotnej. Informacja o tym, ile kont użytkowników jest zablokowanych (zbanowanych) przez urząd, ma walor informacji publicznej. Stąd wyrok taki, a nie inny – mówi mec. Gawroński. Wyrok nie jest prawomocny.