Dane o profilu urzędu miasta na Facebooku są informacją publiczną - wyrok WSA

Fanpage urzędu prowadzą jego pracownicy. To też promocja miasta. Dane o nim są więc informacją publiczną.

Aktualizacja: 15.02.2021 13:39 Publikacja: 15.02.2021 07:59

Dane o profilu urzędu miasta na Facebooku są informacją publiczną - wyrok WSA

Foto: Fotorzepa / Radek Pasterski

Urząd Miasta Wejherowo musi podać swojemu mieszkańcowi, ile osób zablokował na miejskich profilach na Facebooku. Zobowiązał go do tego Wojewódzki Sąd Administracyjny w Gdańsku. Problem w tym, że nie ma przepisów, które regulowałyby funkcjonowanie urzędowych fanpage'ów, w tym blokowanie na nich nieprzychylnych komentarzy.

To nie jest prywatne

Mieszkaniec Wejherowa wysłał e-mailem wniosek do Urzędu Miasta w Wejherowie o udostępnienie w trybie informacji publicznej danych o liczbie wszystkich zablokowanych na miejskich kontach na FB użytkownikach. Urząd stwierdził, że nie jest to informacja publiczna i odmówił.

Wówczas złożył on skargę do WSA w Gdańsku na bezczynność prezydenta Wejherowa. Tłumaczył, że informacje, o jakie wnioskuje, odnoszą się do spraw publicznych, a niekonkretnych indywidualnych.

Czytaj także:

Informacja publiczna: nie trzeba ujawniać, kto pisał do urzędu gminy

W jego ocenie wniosek dotyczy jawności działania organów gminy. Zablokowanie użytkownika portalu FB, powoduje, że nie może on zamieszczać komentarzy i publikować postów. Liczba zablokowanych będzie świadczyła o tym, jak władze samorządu realizują swoje zadania. Mieszkaniec twierdził, że prowadzenie kont jest sprawą publiczną, bo jest finansowana ze środków publicznych i podlega obywatelskiej kontroli.

WSA uznał skargę za zasadną. Według niego konta na FB urzędu miasta świadczą o prowadzeniu przez niego działalności publicznej, w tym realizacji zadania własnego, jakim jest promocja gminy (miasta), oraz o pobudzaniu aktywności obywatelskiej.

Profil miasta na FB prowadzą pracownicy urzędu w ramach obowiązków służbowych. Nie działają więc oni w imieniu własnym, lecz na rzecz organu, a specjalne oddelegowanie ich do tego rodzaju działalności nie miało na celu używania portalu do publikowania jakichkolwiek informacji, lecz takich, które mają walor informacji publicznych i promocyjny.

W sprawę zaangażowała się sieć obywatelska Watchdog Polska.

– Skarżący zgłosił się do nas po poradę prawną i pomagaliśmy mu napisać skargę na bezczynność – wyjaśnia Martyna Bójko z Watchdog Polska.

– Postanowiliśmy również do niej się dołączyć, ponieważ jest to sprawa ciekawa i ważna. Konta na Facebooku interesują nas od dawna. Robiliśmy dwa lata temu raport na ten temat. Wynika z niego, że media społecznościowe są coraz chętniej wykorzystywane przez gminy do informowania mieszkańców i dyskutowania o sprawach wspólnych – mówi Martyna Bójko.

– Z naszego raportu wynika, że gminne strony na FB to przede wszystkim tablice ogłoszeniowe urzędu, a nie miejsce do rozmowy z mieszkańcami. Mimo to część urzędów w odpowiedzi na nasz wniosek przyznawała wówczas, że zdarza im się blokowanie komentujących posty użytkowników (18 proc. spośród 246 urzędów). Zwykle są to decyzje uznaniowe, ponieważ bardzo rzadko miejskie czy gminne fanpage'e mają regulaminy zamieszczania komentarzy – podkreśla Martyna Bójko.

A gdzie przepisy

Zdaniem dr. hab. Grzegorza Sibigi z Kancelarii Prawnej Traple, Konarski, Podrecki i Wspólnicy problem w tym, że działalność informacyjna organów władzy publicznej w mediach społecznościowych nie jest, nawet ogólnie, regulowana w prawie.

– W obrocie prawnym nie istnieje coś takiego jak „oficjalny profil urzędu", wbrew temu co twierdzi organizacja społeczna. Niestety, przepisy prawa zatrzymały się na Biuletynie Informacji Publicznej i innych stronach internetowych i do nich odnoszą się zasady komunikowania się władzy z obywatelami – wyjaśnia mec. Sibiga.

– To powoduje dowolność podmiotów publicznych w zakresie funkcjonowania w mediach społecznościowych. Jeden wyrok nie zmieni tej sytuacji, tym bardziej że sentencja orzeczenia odnosi się wyłącznie do udzielenia informacji o blokowaniu kont na profilach urzędów. Przedmiotem sporu nie było natomiast samo zablokowanie konta; zresztą niejasne jest nawet, w jakim trybie taki spór miałby się toczyć – dodaje Grzegorz Sibiga.

Z kolei Maciej Gawroński, radca prawny oraz partner w Kancelarii Prawnej G+P Gawroński & Partners, uważa, że wyrok dotyczy styku dostępu do informacji publicznej, prawa do krytyki władz publicznych, ale i uprawiania polityki z pozycji aktywistów czy dziennikarzy.

– Krytykuję obecną definicję informacji publicznej: „każda informacja o sprawach publicznych stanowi informację publiczną [...] i podlega udostępnieniu" jako nieodpowiedzialny i bez wyobraźni ostry podział na sprawy jawne i objęte „tajemnicą państwową". Rozumiem też motywy urzędu. Jeden troll internetowy za darmo lub za drobną opłatą narobić może wielkich szkód oraz generuje potężne „koszty obsługi". Jednak konta urzędów i innych władz w mediach społecznościowych to kanał komunikacji publicznej urzędu ze społecznością, jak i kanał komunikacji zwrotnej. Informacja o tym, ile kont użytkowników jest zablokowanych (zbanowanych) przez urząd, ma walor informacji publicznej. Stąd wyrok taki, a nie inny – mówi mec. Gawroński. Wyrok nie jest prawomocny.

W sądzie i w urzędzie
Czterolatek miał zapłacić zaległy czynsz. Sąd nie doczytał, w jakim jest wieku
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Spadki i darowizny
Podział spadku po rodzicach. Kto ma prawo do majątku po zmarłych?
W sądzie i w urzędzie
Już za trzy tygodnie list polecony z urzędu przyjdzie on-line
Zdrowie
Ważne zmiany w zasadach wystawiania recept. Pacjenci mają powody do radości
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Sądy i trybunały
Bogdan Święczkowski nowym prezesem TK. "Ewidentna wada formalna"