Patrząc na jego obrazy, zawsze mam poczucie, że nie ma złych czasów. Tadeusz Dominik niezmiennie widzi świat jako fascynujące, pobudzające wyobraźnię zjawisko.
Nie zależy mu na splendorach ani kasie. Zadowala się niedużym domem, a nade wszystko – ogrodem i tamże wzniesioną pracownią. Dzień bez wielu godzin spędzonych w niej to dzień stracony. To luksus, na który długo czekał. Ale we wcześniejszych pracach też nie sposób nie zauważyć trudów życia.
Najbardziej charakterystyczne „Dominiki" to pejzaże sprowadzone do miękkich, niemal symbolicznych form. Widoki o cudownie zharmonizowanych, czystych barwach, w niewielkim stopniu oddających rzeczywistą kolorystykę rodzimego krajobrazu. Żółte niebo, fioletowo-zielony deszcz, pomarańczowe zagajniki, czerwony śnieg... To przecież bajka!