Napisałem, że na miejscu opozycji, a konkretnie PiS i Solidarnej Polski, nie rozmawiałbym z Niesiołowskim bezpośrednio po incydencie z panią Stankiewicz. Jeśli zakładamy, że Stefan Niesiołowski jest problemem, to trzeba pokazać ludziom, że nie siada się z nim do jednego stołu pięć minut po tym zdarzeniu i nie traktuje się go jako normalnego polityka mającego prawo oceniać zachowania innych polityków. Padł kontrargument ze strony posła Hofmana, że nie należy tego robić, bo Niesiołowski szkodzi Platformie. To jest dyskusyjne.
Przez całe lata jego wystąpienia towarzyszyły sukcesom Platformy. Żeby zaczął szkodzić PO, trzeba najpierw zbudować wokół niego coś w rodzaju kordonu sanitarnego. Na pewno Niesiołowski nie jest jedynym politykiem, który się źle odnosi do dziennikarzy, to problem różnych postaci z różnych stron sceny, natomiast jest przypadkiem wyjątkowo skrajnym, nieporównywalnym z nikim innym.
Zapytany, dlaczego to politycy mają organizować bojkot, odpowiedział:
Wolałbym, żeby to koledzy po fachu bronili pani Stankiewicz, SDP zresztą zabrało w tej sprawie głos. Dziennikarze powinni unikać kontaktu z Niesiołowskim, tyle że ci, którzy są bliżsi opozycji, tych kontaktów w zasadzie już nie mają, Niesiołowski wielokrotnie przecież ogłaszał listy proskrypcyjne „pisowskich lizusów”. Dziennikarze mainstreamowi, jak widać na przykładzie reakcji na potraktowanie pani Stankiewicz, w zasadzie nie widzą z kolei żadnego problemu związanego z Niesiołowskim, a nawet wręcz lubią go zapraszać, bo jest dobrym partnerem do wspólnego natrząsania się z PiS i atakowania opozycji.
Liczne przykłady dziennikarskich komentarzy, że to Ewa Stankiewicz jest problemem, zniechęcają do jakichkolwiek prób organizowania bojkotu łączącego różnych dziennikarzy, Zgadzam się tu z komentarzem Michała Karnowskiego: Mnie już nikt nie nabierze na pomysł, żeby robić coś, czy ogłaszać razem z całym środowiskiem.