W rozmowie z „Polską The Times” Piskorski komentuje trwającą kampanię wyborczą:
Wszystko jest tak naprawdę rozdane i o prawdziwej rywalizacji poglądów nie ma w tej kampanii mowy. Gra polega na wzajemnym ścieraniu się Platformy i PiS, podawaniu sobie nawzajem piłki, bo obie główne siły polityczne w Polsce są zainteresowane, aby tylko one zostały na placu boju. Wybory wygra Platforma, a jedyna zagadka, jaka przed nami stoi, to pytanie, czy Sojusz Lewicy Demokratycznej będzie niezbędny do stworzenia rządu. Sądzę, że tak, i jaką wtedy decyzję podejmie SLD.
Polityk uważa, że SLD woli być w koalicji niż opozycji.
SLD w znaczącej części został przekonstruowany przez Grzegorza Napieralskiego. Jest tam nowa fala ludzi, którzy jeszcze nie rządzili, którzy patrzą na swoich równolatków z Platformy i imponuje im, że można w tym wieku być na szczycie. Ze wszystkimi atrybutami, nie tylko takimi prostymi, przyziemnymi, jak samochody czy gabinety, ale też tymi szlachetnymi - władza daje przecież możliwość zrobienia czegoś pożytecznego. Więc myślę, że dzisiaj większościowy nurt w SLD, to nurt wejścia do rządu. Ale bardziej przewidujący, doświadczeni życiem działacze tej partii wiedzą, że to dla SLD początek końca.
Na temat Bronisława Komorowskiego i Donalda Tuska Piskorski mówi: