Reklama

Jadwiga Kaczyńska: Muszę jeszcze trochę pożyć dla Jarka

Dwutygodnik "Viva" publikuje rozmowę z matką braci Kaczyńskich, która wyznaje: ”Długo unikałam dziennikarzy, wywiadów. Bałam się, że nie powstrzymam łez”

Publikacja: 12.04.2012 18:32

Jadwiga Kaczyńska: Muszę jeszcze trochę pożyć dla Jarka

Foto: W Sieci Opinii

Długo unikałam dziennikarzy, wywiadów. Bałam się, że nie powstrzymam łez. Ale nie chcę, żeby myślano, że zapomniałam, że był, minęło. To nigdy nie minie. Codziennie o tym myślę. Przeżyłam wstrząs, nad którym nigdy nie przejdę do porządku dziennego, i nawet tego nie chcę.

Jadwiga Kaczyńska mówi:

Przedstawię tu moją opowieść. Wiem, że naprawdę było inaczej, że wyprowadzono mnie ze śpiączki farmakologicznej jeszcze w marcu, za życia Leszka. Byłam kompletnie sparaliżowana - jak mi opowiadano - rozmawiałam z Leszkiem, Jarkiem, siostrami, lekarzami. Ale tego nie pamiętam. To, co pamiętam, wyglądało tak. Leżałam w szpitalu. Długo byłam nieprzytomna. Pamiętam ten dzień, kiedy się ocknęłam. Usłyszałam padający deszcz. Ten szmer deszczu będę pamiętać już zawsze. Zapytałam Jarka: "Gdzie jest Leszek?" Odpowiedział, że w Brazylii. "W Brazylii mówią po portugalsku, a Marylka chyba nie zna portugalskiego - zmartwiłam się. - Dlaczego nie zadzwoni?". "Tam, gdzie czekają na statek, nie ma telefonów", odparł Jarek. Ale twierdził, że codziennie z Pałacu Prezydenckiego telefonuje do Leszka i że Leszek mnie całuje i pozdrawia. I Iza Tomaszewska i ksiądz Indrzejczyk. A oni już nie żyli...Tak plastycznie mi opowiadał, obsadził nawet wszystkie kabiny na tym statku. Pytałam ciągle: "A kto siedzi w tej kabinie? Kto w tamtej?". A on rzucał nazwiskami…

Ale jak mi Jarek wreszcie powiedział, nie uwierzyłam mu. Zupełnie to do mnie nie dotarło, chociaż podobno bardzo płakałam. Przyjechała Marta z Gdańska, oboje byli przy mnie. Ale ja tamtego dnia nie pamiętam, wyparłam go...

Jarek mówił, że gdy powiedział mi o katastrofie, przyjęłam to mimo tego płaczu spokojniej, niż przypuszczał. Może dlatego, że zupełnie tego wszystkiego nie ogarniałam. 

Reklama
Reklama

Matka opowiada też o kondycji prezesa PiS:

Jarek nigdy nie doszedł do siebie, chociaż zachowuje się normalnie. Jakby zapadł się w siebie. Niby żartuje, jest wesoły, ale to nie jest taka radość pełną piersią. Stał się zamknięty. Życie go nie cieszy 

Zauważa troskę swego syna:

Jarek mnie zawsze budzi, gdy wraca. Gdybym nie wiedziała, że wrócił, czułabym podświadomie potworny strach o niego. Jest bardzo zajęty. Ciągle coś pisze, sama pensja przecież nie wystarczy, choćby na te moje opiekunki, rehabilitacje. Ciągle mi mówi: "Nie martw się, już wszystkie długi spłacone". 

Jadwiga Kaczyńska wyznaje:

Mam już 85 lat i jestem naprawdę bardzo chora. Nie będę już długo żyć. I bardzo się z tego cieszę. Natomiast muszę jeszcze trochę pożyć dla Jarka. (...) Codziennie odmawiam różaniec, mam też swoje modlitwy. Wydaje mi się, że one ochraniają Jarka tu, na ziemi, Leszka i Marylkę, i tych wszystkich, którzy tam zginęli, na górze, w niebie. 

Reklama
Reklama

I podkreśla:

Bardzo, bardzo boli mnie, że wrak tego samolotu ciągle jest tam, a nie w Polsce. To nasuwa mi podejrzenie, że coś jest bardzo nie tak. Nie chcę jednak snuć hipotez.

Publicystyka
Marek Migalski: Grzegorz Braun stanie się przyczyną rozpadu PiS?
Publicystyka
Jan Zielonka: Lottokracja na ratunek demokracji
Publicystyka
Jacek Nizinkiewicz: Pożar w PiS. Czy partia bezpowrotnie straciła część wyborców na rzecz obu Konfederacji?
Publicystyka
Grzegorz Rzeczkowski: Odpowiedź na wywiad z Jackiem Gawryszewskim
Publicystyka
Jakub Sewerynik: Komu przeszkadzała Chanuka w Pałacu Prezydenckim?
Materiał Promocyjny
Działamy zgodnie z duchem zrównoważonego rozwoju
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama