Marcin P. jest małym pionkiem i może za nim stać jakiś potężny układ. Być może Marcin P. byłby bezpieczniejszy w areszcie w tej sytuacji. Sprawa zatrudnienie przez Marcina P. syna premiera Michała Tuska jest marginalna. Był potrzebny, aby zwiększyć wiarygodność, został potem przez Marcina P. zaatakowany i stał się jakby zakładnikiem.

Według Staniszkis ta sprawa mogła być zbyt skomplikowana dla prokuratury:

Jak się patrzy na sposób działania prokuratury gdańskiej, to najgorsze hipotezy mówią o jakimś - powiedzmy politycznym - parasolu, czy korupcji, ale być może sytuacja wygląda w ten sposób, że te nowe przestępstwa wymagają wiedzy o prawie finansowym, bankowym i po prostu przerastają te tradycyjne studia prawnicze i strukturę prokuratur. Może to jest sygnał, żeby przeorganizować to wszystko, stworzyć jakiś nowy bardziej efektywny system.

Dodała:

Struktury samorządowe w Gdańsku są upartyjnione. Ja często jeżdżę do Trójmiasta i to jest pewien taki holding - wszystkie stanowiska właściwie są opanowane, bo jest upartyjniony samorząd, upartyjnione państwo. Nie ma tego poczucia, że ktoś kontroluje. I to może być obrazek, jak może wyglądać państwo nawet w demokracji.