Mimo wielu krytycznych komentarzy dotyczących nazywania kokardy narodowej kotylionem, prezydent dalej używa tej nazwy. Nałęcz tłumaczył dlaczego:
Prezydentowi zależy, żeby uniknąć 11 listopada patosu. Sam stara się go unikać i dlatego - mimo, że niepoprawnie względem historycznym i heraldycznym - nazywa okolicznościową kokardę narodową przypinaną z okazji Święta Niepodległości - kotylionem. Kokarda narodowa to, coś strasznie koturnowego, a kotylion to jest karnawał, to jest zabawa.
Prezydencki doradca zapowiada, że podczas pochodu będzie radosna atmosfera:
Miejscem, gdzie prezydent pozwali sobie na patos jest Grób Nieznanego Żołnierza. Ale potem w pochodzie "Razem dla Niepodległej" będzie dużo zabawy, będzie dużo radości. Będzie nie tylko wojsko i orkiestra, ale też oddziały rekonstrukcyjne, a elementem patosu będzie ten czołg, który udało się sprowadzić z Afganistanu.
I dodał: