Wiemy już, skąd ta nasza nieustanna i nienawistna krytyka ministra transportu Sławomira Nowaka. Wcale nie ma to związku z opłakaną sytuacją polskich kolei i zupełnym brakiem strategii ich rozwoju. Nie ma związku z fatalnym stanem wielu polskich dróg ani "nieprawidłowościami" przy organizowaniu przetargów na ich budowę. Nie chodzi też o to, że - jak opisali dziennikarze "Wprost" - minister utrzymuje ścisłe kontakty z biznesmenami korzystającymi z państwowych zleceń i "pożycza" od nich drogie zegarki, nie uwzględniając ich w zeznaniach majątkowych. Chodzi o coś bardziej mrocznego i znacznie bardziej "polskiego" - zazdrość. Odkryła to Monika Kern (córka byłego polityka PC i ZChN) na łamach niezawodnego w dostarczaniu 'komentowalnych' tekstów portalu Tomasza Lisa.
Wybaczcie, ale nie kupuję tej zegarowej pseudo afery z Nowakiem. Rozumiem, że jak już nie da się zahaczyć merytorycznie, należy zaczerpnąć ze starej metody – pojedziemy po emocjach.
- przyznaje Monika Kern. I wyjaśnia, że emocje te biorą się z tego, że Polacy zazdroszczą Nowakowi stylu.
Fakt, Nowak może wkurzać. Przystojny, świadomy swoich atutów, przebojowy, no i nienagannie ubrany. Czyli lanser, gadżeciarz, sprowadźmy go do naszego poziomu. Przyklejanie łat i szukanie afer to nasz sport narodowy. Uwielbiamy takie gierki. Ten artykuł idealnie się w ten trend wpisuje. Coś, ktoś, gdzieś. Ale tak naprawdę to o co chodzi ? O to, że nie bywało się w klubie Prive na imprezach, że nie ma się na ręce porządnego zegarka, czy że nie jest się przebojowym i przystojnym ?
Sorry, ale ja tego nie kupuję. Mam zastrzeżenia do funkcjonowania ministerstwa i nie chciałabym jeździć pociągiem do Warszawy „na stojąco". Chcę dobrych dróg, kolei dużych prędkości i przejrzystości w funkcjonowaniu wszystkich – „córek, matek" PKP, ale życzę Ci Sławek najlepszych imprez, jeszcze lepszych zegarków i znajomych, z którymi spędza się dobrze czas.