Reklama

Prawnicy o siedmiu miesiącach kierowania resortem przez Grabarczyka

Był ministrem niekonfliktowym, kontynuował projekty poprzedników, jednak oczekiwania środowiska prawniczego z nim związane były znacznie większe - tak o szefie resortu sprawiedliwości Cezarym Grabarczyku, który podał się do dymisji, mówią prawnicy.

Aktualizacja: 30.04.2015 18:57 Publikacja: 30.04.2015 15:12

Cezary Grabarczyk był ministrem sprawiedliwości przez 7 miesięcy

Cezary Grabarczyk był ministrem sprawiedliwości przez 7 miesięcy

Foto: Fotorzepa/Jerzy Dudek

W środę premier Ewa Kopacz przyjęła dymisję złożoną przez Grabarczyka. "Moja rezygnacja leży w interesie państwa i wymiaru sprawiedliwości. Nie może być wątpliwości co do osoby pełniącej funkcję ministra sprawiedliwości, w szczególności, gdy od 1 lipca 2015 r. wejdzie w życie nowelizacja kodeksu postępowania karnego" - oświadczył minister, który kierował resortem od września zeszłego roku.

Jak poinformowała rzeczniczka rządu Małgorzata Kidawa-Błońska, Grabarczyk motywował dymisję tym, że chciałby, aby ta sprawa (śledztwa ws. niezgodnego z przepisami uzyskania pozwolenia na broń) została jak najszybciej wyjaśniona. "Mówił, że jest absolutnie niewinny, a jako osoba odpowiedzialna zdaje sobie sprawę, że ministra sprawiedliwości nie mogą dotykać żadne podejrzenia i nie może pracować w takiej sytuacji" - podkreśliła.

Pytany o odejście Grabarczyka, b. minister sprawiedliwości w rządzie Donalda Tuska prof. Zbigniew Ćwiąkalski zaznaczył, że "z politykiem jest tak, że nawet, jeśli nie czuje się winny, to musi, czy też powinien, podać się do dymisji". "Uważam, że zrobił to we właściwy sposób i w odpowiednim momencie, nie chcąc przewlekać sporów, co do jego osoby, ewentualnej winy" - dodał.

"Był ministrem niekonfliktowym; nie był skłonny do nieracjonalnych wypowiedzi, raczej tonował i łagodził wszystkie ewentualne spory; był partnerem do rozmów" - ocenił Ćwiąkalski.

Jak zauważył, Grabarczyk załagodził spór, który toczył się wokół projektu ustawy o prokuraturze oraz doprowadził do końca prace nad projektem ustawy o nieodpłatnej pomocy prawnej; kontynuował też prace nad reformą prawa karnego. "Łatwiej mu było o tyle, że jest czynnym politykiem, a dla wszystkich projektów trzeba zawsze uzyskać wsparcie polityczne - zaznaczył Ćwiąkalski.

Reklama
Reklama

Wiceprezes Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka Adam Bodnar wskazał, że prace nad ustawą o nieodpłatnej pomocy prawnej - obiecanej w expose premier Kopacz - zdominowały prace legislacyjne resortu. "Grabarczyk kontynuował to, co wcześniej robili poprzedni ministrowie. Skoncentrował się jednak na wykonaniu tego punktu z expose, na to poszła większość energii, a inne tematy zostały gdzieś z tyłu" - ocenił.

"Naszym zdaniem wciąż nie jest przygotowany cały system wymiaru sprawiedliwości i państwa do reformy postępowań karnych, która wchodzi w życie 1 lipca. Będziemy mieli tzw. rozpoznanie bojem, czy ta reforma się sprawdzi" - dodał Bodnar.

Wskazał, że zmiany ministrów nie są korzystne dla wprowadzanej reformy. "Po ustąpieniu kolejnego z ministrów następuje już duże oddalenie polityczne między autorami zmian, a osobami, które będą te zmiany wprowadzać w życie. Taka sytuacja jest niepokojąca, bo jeśli się okaże, że system nie działa, to nie będzie wiadomo, kogo winić. Odpowiedzialność za poważną reformę rozkłada się już bowiem na kilku ministrów" - dodał.

"Do historii przejdzie ten minister, który ograniczy swoją władzę i pójdzie w kierunku przekazania nadzoru administracyjnego nad sądownictwem I prezesowi Sądu Najwyższego. Przez ministra Grabarczyka taki ruch nie został wykonany, nie było nawet żadnych sygnałów na ten temat" - powiedział wiceprezes HFPC.

Z kolei prezes Stowarzyszenia Sędziów Polskich "Iustitia" sędzia Maciej Strączyński przyznał, że wiązał duże nadzieje z ministrem Grabarczykiem. "Spodziewałem się po nim więcej, niż po poprzednich ministrach. Oczekiwałem, że Grabarczyk, jako człowiek znający realia sądowe, który był czynnym adwokatem, wykaże większą fachowość" – powiedział.

"Minister Grabarczyk należy niestety do tych, którzy mnie rozczarowali. Nie spotkałem się u niego z wolą rzetelnego, rzeczywistego współdziałania z przedstawicielami władzy sądowniczej. Opinie środowiska sędziowskiego nie były brane pod uwagę. Nie chodzi tu tylko o kwestie uprawnień sędziów, ale także o sprawy legislacyjne i proceduralne, kiedy zabiegaliśmy o to, aby w przepisach nie było błędów. Miało być tak pięknie, a było tak jak zawsze" – ocenił sędzia Strączyński.

Reklama
Reklama

Prezes Iustitii dodał, że nie spodziewa się, aby zmiana na stanowisku ministra wpłynęła na zmianę terminu wprowadzenia reformy postępowań karnych. Część środowisk prawniczych i sędziowskich postuluje przesunięcie tego terminu - co najmniej o kilka miesięcy.

"Jestem zwolennikiem wielu z tych zmian. Chodzi jednak o usunięcie niepotrzebnych błędów, które obecnie są w dużej nowelizacji zmieniającej procedurę karną. Uważam jednak, że nic się nie zmieni także w odniesieniu do terminu wejścia reformy w życie, bo nie będzie woli politycznej w tej sprawie" – powiedział Strączyński.

Z kolei Bodnar zauważył, że w ciągu ostatnich 10 lat było już ośmiu ministrów sprawiedliwości, teraz będzie dziewiąty. "Ogólnie wymiarowi sprawiedliwości nie służy taka destabilizacja na tym urzędzie" - podsumował.

Zawody prawnicze
Prokuratorzy o jednej z ostatnich decyzji Adama Bodnara: "To ageizm"
Prawnicy
Waldemar Żurek: To jest jasne, że postawiłem wszystko na jedną kartę
Sądy i trybunały
Awantura o sędzię Krystynę Pawłowicz. Gorąco w Trybunale Konstytucyjnym
Podatki
Sprzedaż mieszkania otrzymanego w spadku po mężu może być opodatkowana
Internet i prawo autorskie
Rząd chce wprowadzić podatek od smartfonów. Wiadomo, ile wyniesie
Reklama
Reklama