Rząd zachowuje się tak, jakby opinia Komisji Weneckiej dotycząca konfliktu związanego z Trybunałem Konstytucyjnym w ogóle go nie dotyczyła. Premier Beata Szydło wraz z kilkoma ministrami spotkała się w poniedziałek z samorządowcami i wojewodami. O krytycznym raporcie Komisji nie powiedziała ani słowa, opowiadała wyłącznie o swym sztandarowym projekcie 500 zł na dziecko.
Rząd skierował opinię wenecką do Sejmu, pozbywając się kłopotu i licząc, że marszałek Marek Kuchciński (PiS) znajdzie sposób na uporanie się z zaleceniami tego dokumentu. Na razie szefostwo sejmowego Klubu PiS nie wie jednak, co zrobić.
– Opinię dostaną wszystkie kluby – zapowiedział szef Klubu PiS Ryszard Terlecki. Tyle że to żadna nowość, bo dokument jest dostępny od piątku w internecie. Terlecki oświadczył też, że kolejnym krokiem będzie przekazanie opinii do Biura Analiz Sejmowych, aby – jak to ujął – „mieć pewność co do prawidłowości przekazania i samego faktu, że to jest ten dokument".
Według Terleckiego w finale marszałek Sejmu miałby powołać zespół ekspertów, który zajmie się zbadaniem opinii. – Niezbędna jest tu analiza fachowców: prawników, konstytucjonalistów, specjalistów od prawa międzynarodowego. To będzie się działo niezależnie od innych działań o charakterze politycznym – stwierdził.
Swą ofertę kompromisu – przedstawioną w minionym tygodniu na łamach „Rzeczpospolitej" – powtórzył w poniedziałek europoseł PiS Kazimierz Michał Ujazdowski (piszemy o tym obok). W podobne tony uderzyli politycy opozycji. Prezes PSL Władysław Kosiniak-Kamysz stwierdził, że opublikowanie orzeczenia w sprawie PiS-owskiej ustawy o TK jest podstawowym warunkiem szukania kompromisu.