Bitwa o prezydencką debatę w USA

Dla kandydatów to być albo nie być. W kwestii debaty nie decyduje jednak ani ustawa, ani komisja wyborcza, lecz prywatna stacja telewizyjna.

Aktualizacja: 29.07.2015 16:23 Publikacja: 29.07.2015 15:49

Donald Trump (Fot. Gage Skidmore / Foter / CC BY-SA)

Donald Trump (Fot. Gage Skidmore / Foter / CC BY-SA)

Foto: Foter

Pierwsza w zaczynającej się właśnie kampanii prezydenckiej w USA debata kandydatów odbędzie się w następny czwartek. Dla wielu kandydatów udział w takiej debacie to absolutny wymóg, by mieli jakiekolwiek szanse.

Debatę organizuje Fox News dla kandydatów walczących o nominację Partii Republikańskiej. Ponieważ żadne przepisy wyborcze w USA nie regulują tego, jak mają wyglądać te debaty, stacje telewizyjne same ustalają zasady. I nie chcą, by w debatach brali udział kandydaci skrajni, bez szans na nominację, którzy jedynie zamulą debatę.

Fox ustalił więc, że w nadawanej na żywo o godz. 21 debacie weźmie udział tych dziesięciu kandydatów republikańskich, którzy mają najwyższe średnie notowania we wszystkich dotychczasowych ogólnokrajowych sondażach kandydatów na prezydenta.

Żeby nie wystawiać się na popularne, nie tylko w USA, oskarżenia o gwałcenie zasad demokracji, Fox News postanowiło zrobić drugą debatę, dla pozostałych kandydatów z gorszymi notowaniami. Ta debata zostanie nadana o godz. 17, a więc w o wiele gorszym czasie antenowym.

Większość kandydatów uważa, że udział w debacie o godz. 21 to sprawa życia i śmierci. Media i bardzo wielu wyborców jedynie tę debatę uważają bowiem za poważną. Ci, którzy nie wezmą w niej udziału, zostaną uznani za przegranych. Media przestaną o nich pisać, a sponsorzy przestaną ich wspierać finansowo. Będą skazani na odpadnięcie.

Dlatego też wielu kandydatów w ostatnich dniach za wszelką cenę próbuje poprawić swoje notowania, by wejść do czołowej dziesiątki. Tym komentatorzy tłumaczą np. film wideo senatora Lindseya Grahama, którzy na kilka spektakularnych sposobów niszczy swój telefon komórkowy, którego numer publicznie podał jego rywal do nominacji Donald Trump:

Tak też należy rozumieć wypowiedź sprzed kilku dni Mike'a Huckabee, który powiedział, że układ nuklearny z Iranem wynegocjowany przez Baracka Obama "pcha Izraelczyków prosto w drzwi pieców". Wypowiedź wywołała olbrzymią falę krytyki, także w mediach prorepublikańskich, ale Huckabee nie wycofuje się z niej. W Fox News powiedział, że "wie o czym mówi, bo trzy razy był w Auschwitz i stał pod tymi drzwiami".

Początkowo Fox News chciał, by w debacie popołudniowej wzięli udział tylko ci z 16 kandydatów, którzy mają średnio co najmniej 1 proc. w sondażach ogólnokrajowych (i nie mieszczą się w pierwszej dziesiątce). Oznaczałoby to, że ze wszystkich 16 kandydatów republikańskich w "gorszej" debacie wzięłyby udział być może jedynie trzy osoby.

We wtorek Fox News naciskany przez sztaby wyborcze zmienił jednak zdanie i ogłosił, że w debacie o godz. 17 weźmie udział sześciu kandydatów. A raczej - sześcioro.

W debacie o godz. 21 niemal na pewno zobaczymy bowiem Marco Rubio, Donalda Trumpa, Teda Cruza, Jeba Busha, Scotta Walkera i Randa Paula. O pozostałe cztery miejsca do ostatniej chwili (Fox News obliczy średnią w najbliższy wtorek) walczyć będą Mike Huckabee, Bobby Jindal, Rick Santorum, Ben Carson, Chris Christie, John Kasich oraz Rick Perry.

Niemal na pewno szans na wejście do "dobrej" debaty nie mają George Pataki, Lindsey Graham oraz jedyna kobieta w tym gronie Carly Fiorina.

Polityka
Emmanuel Macron wskazał nowego premiera Francji
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Polityka
Chiny przerywają milczenie w sprawie aktywności wojskowej w pobliżu Tajwanu
Polityka
Nadchodzą wybory prezydenckie w Gruzji. Kraj stoi nad przepaścią
Polityka
Meta przekazała darowiznę na fundusz inauguracyjny Trumpa. Zuckerberg poprawia stosunki
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Polityka
Baszar Asad uciekł z Syrii. Rosjanie pozostali w swych bazach