Flynnowi, który do 2014 roku był szefem wojskowego wywiadu USA, płaciła m.in. propagandowa telewizja Kremla Russia Today.
Wojskowy ujawnił w końcu swoje dochody ze źródeł rosyjskich, choć w deklaracji złożonej jeszcze w lutym przed formalnym odejściem ze stanowiska prezydenckiego doradcy nie ma o nich ani słowa.
Obecnie przyznał się, że dostał wynagrodzenie z Russia Today, znanej firmy komputerowej Kaspersky Lab oraz linii lotniczych Wołga–Dniepr. Nie podał jednak, ile zarobił, umieścił jedynie Rosjan w punkcie „zarobki powyżej 5 tys. dolarów rocznie".
Już wcześniej wiadomo było, że generał uczestniczył w grudniu 2015 roku w hucznych obchodach dziesiątej rocznicy powstania propagandowej telewizji Kremla. Na przyjęciu siedział przy prezydencie Władimirze Putinie. Przy tym samym stoliku miała swoje miejsce również Jill Stein z amerykańskiej Partii Zielonych, która w ubiegłym roku brała udział w wyborach prezydenckich w USA. To na jej żądanie przeliczano ponownie głosy oddane w stanie Wisconsin – nie wykazując żadnych uchybień. Stein próbowała jeszcze doprowadzić do ponownego liczenia w Michigan i Pensylwanii, twierdząc, że włamano się tam na serwery komisji wyborczych, ale nie przedstawiła na to żadnych dowodów.
Sam Flynn musiał ustąpić ze stanowiska doradcy prezydenta USA z powodu ujawnienia jego rozmów z rosyjskim ambasadorem w Waszyngtonie Siergiejem Kisljakiem – pomiędzy dniem głosowania a zaprzysiężeniem Donalda Trumpa. Generał zaprzeczał im, ale w końcu wymuszono jego dymisję. W ten sposób stał się najkrócej urzędującym doradcą prezydenta USA, pełniąc swoją funkcję jedynie 24 dni.