Sześć lat temu gra „The Elder Scrolls Online” podbiła serca miłośników wirtualnych światów. Od tego czasu jest stale rozbudowywana i ulepszana, a najnowsze rozszerzenie – „Greymoor” – przynosi sporo atrakcji. Przede wszystkim powiększa obszar gry o dwa połączone ze sobą terytoria. Pierwszym jest Greymoor, zachodnie wybrzeże Skyrim, mroczne i zimne, trzymające się dotąd z dala od konfliktu Trzech Sztandarów. Na śmiałków czeka tam stolica zwana Samotnią, ale i Smoczy Most czy Morthal. Drugim niezwykłym miejscem są rozciągające się wokół podziemia. I to nie jakieś tam jaskinie połączone ciągami korytarzy, ale olbrzymie, choć zniszczone miasta – pamiątki z dawnych czasów. To z Czarnej Przystani wyruszy armia potworów dowodzona przez wampirycznego władcę, gotowa pożreć duże wszystkich, którzy staną na jej drodze.

Ten wstęp nie zostawia wątpliwości – twórcom „The Elder Scrolls” udało się stworzyć fikcyjny, lecz niezwykle złożony świat razem z jego historią i tradycją, skonfliktowanymi królestwami i rasami, rozbudowaną mapą pełną niezwykłych miejsc i istot. Przypomina to chwilami powieści fantasy, które drobiazgowo opisują nieistniejące lądy. Czytelnik jest jednak tylko odbiorcą rzeczywistości, tu może mieć wpływ na wydarzenia i kształtować legendę postaci. Każdego dnia może spędzić godzinę czy dwie w innej rzeczywistości, mieć w niej realnych przyjaciół, zbić wirtualny majątek.

Niektórzy już od dawna wieszczą, że w przyszłości ludzie przeniosą się do takich światów i w nich będą żyć. Takie produkcje jak „The Elder Scrolls Online – Greymoor” udowadniają, że jest to możliwe. Może jeszcze nie teraz, ale już dziś można przepaść na całe miesiące na przepastnym wybrzeżu Skyrim. Jest tam co robić. ©℗

Michał Zacharzewski, Zdalaodpolityki.pl