Chłód północy

Nanuk zmarł w latach 20. XX wieku, ale do dziś jest najsłynniejszym Eskimosem w historii kina.

Publikacja: 25.05.2018 15:00

Nanook of the North, „Nanook of the North", Denovali Records.

Nanook of the North, „Nanook of the North", Denovali Records.

Foto: Rzeczpospolita

Wszystko dzięki Robertowi J. Flaherty'emu, który sfilmował rok z życia Inuity i jego najbliższych. „Nanuk z Północy", jeden z pierwszych filmów dokumentalnych, to opowieść o życiu poza cywilizacją; o zimnie, śniegu, walce o życie własne i swojej rodziny. O tym wszystkim spróbowali teraz, niemal 100 lat po filmie Flaherty'ego, opowiedzieć swoją muzyką Stefan Wesołowski i Piotr Kaliński.

Projekt „Nanook of the North" rodził się powoli, przez kilka lat. Wszystko zaczęło się od Sopot Film Festival w 2012 roku, kiedy Wesołowski na skrzypcach i fortepianie, a Kaliński przy elektronicznej konsolecie po raz pierwszy zilustrowali „Nanuka z Północy" swoją muzyką. Materiał ten wykonywali potem jeszcze kilkakrotnie, ale o powstaniu i ostatecznym kształcie płyty „Nanook of the North" zdecydowała podróż... na północ. A konkretnie do stolicy Islandii Reykjaviku. Tam otoczeni ciszą, chłodem i spokojem nadali ostateczny kształt swojemu projektowi.

Tylko 6 zł za pierwszy miesiąc czytania.

O tym, jak szybko zmienia się świat. Czy będzie pokój na Ukrainie. Co się dzieje w kraju przed wyborami. Teraz szczególnie warto wiedzieć więcej. Wyjaśniamy, tłumaczymy, inspirujemy.

Plus Minus
Mateusz Dobrowolski: „AI pomogła mi stworzyć dokumentację rozwoju”
Plus Minus
Telefon zaufania, słucham…
Plus Minus
„Trucizna”: Dorzucić coś do kociołka
Plus Minus
"Żelazny sen" - nowe wydanie skandalizującej książki Normana Spinrada
Materiał Promocyjny
Zrównoważony rozwój: biznes między regulacjami i realiami
Plus Minus
„Wąwóz”: Romans na dwóch wieżach
Materiał Promocyjny
Zrozumieć elektromobilność, czyli nie „czy” tylko „jak”