Reklama

Nie zostawia się pijanego pasażera

Przewoźnik ponosi odpowiedzialność za śmierć nietrzeźwego pasażera, którego zostawił na pasie zieleni na autostradzie

Publikacja: 14.07.2008 08:41

Nie zostawia się pijanego pasażera

Foto: Fotorzepa, Marian Zubrzycki

Łukasz K. wracał busem z Wiednia do Polski. Będąc w stanie upojenia alkoholowego (5,5 prom.), usiłował uderzyć kierowcę i łapał za kierownicę pojazdu. Kierowca był zmuszony zatrzymać się na pasie zieleni na autostradzie. Łukasz K. wysiadł i odmówił dalszej jazdy (rodzina twierdzi, że został wyrzucony przez kierowcę). Kiedy bus odjechał, podczas przekraczania jezdni został śmiertelnie potrącony przez samochód.

Prokuratura prawomocnie umorzyła śledztwo w sprawie narażenia Łukasza K. na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia lub doznania ciężkiego uszczerbku na zdrowiu. Uznała, że jego śmierć w wyniku potrącenia przez inny pojazd nie może w żaden sposób obciążać kierowcy busa, z którego wysiadł.

Siostra Łukasza K. pozwała jednak do sądu cywilnego kierowcę i właściciela busa, winiąc ich za śmierć brata. Domagała się od nich solidarnie 80 tys. zł odszkodowania. Argumentowała, że popadła w depresję, co m.in. wywarło zły wpływ na jej życie zawodowe. Musiała też wspomagać rodzinę w Polsce.

Sąd Okręgowy w Zamościu uznał, że legitymowanym w sprawie jest tylko właściciel busa, a nie kierowca, który działał na rzecz swego pracodawcy. Przyznał rację kobiecie, że przewoźnik ponosi winę za śmierć jej brata i jest to wina nieumyślna w postaci lekkomyślności. Do jej stwierdzenia nie jest konieczne ustalenie, czy kierowca wyrzucił Łukasza K. z busa, czy też on sam wysiadł z niego dobrowolnie. Nie ma też znaczenia, czy swoim zachowaniem przyczynił się do zdarzenia.

Zdaniem sądu kierowca, wiedząc, że pasażer jest pijany i zachowuje się irracjonalnie, nie powinien go zostawiać samego na autostradzie, bo tym samym godził się, że stanie mu się krzywda. Powinien o jego zachowaniu powiadomić policję i dopiero po jej przybyciu kontynuować podróż. Nie uczynił tego, co skutkowało śmiercią pasażera.

Reklama
Reklama

Sąd uznał, że siostrze Łukasza K. nie należy się jednak odszkodowanie z art. 446 § 3 kodeksu cywilnego, ponieważ wskutek śmierci brata nie doszło do znacznego (a nie jakiegokolwiek) pogorszenia się jej sytuacji życiowej. Podstawą tą nie może być sam ból, smutek i poczucie krzywdy po stracie osoby najbliższej.

Powołując się zaś na depresję, w jaką popadła, powinna udowodnić jej wystąpienie stosownym orzeczeniem lekarskim (depresja to jednostka chorobowa i nie można jej ustalić na podstawie dowodów osobowych). Żądania odszkodowania nie może też wywodzić z faktu zwiększonej pomocy materialnej ojcu, którą wcześniej świadczył brat. Pomoc ta jest jej moralnym obowiązkiem, mającym oparcie także w kodeksie rodzinnym i opiekuńczym. Wyrok utrzymał w mocy Sąd Apelacyjny w Lublinie (sygn. I Aca 248/08).

Łukasz K. wracał busem z Wiednia do Polski. Będąc w stanie upojenia alkoholowego (5,5 prom.), usiłował uderzyć kierowcę i łapał za kierownicę pojazdu. Kierowca był zmuszony zatrzymać się na pasie zieleni na autostradzie. Łukasz K. wysiadł i odmówił dalszej jazdy (rodzina twierdzi, że został wyrzucony przez kierowcę). Kiedy bus odjechał, podczas przekraczania jezdni został śmiertelnie potrącony przez samochód.

Prokuratura prawomocnie umorzyła śledztwo w sprawie narażenia Łukasza K. na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia lub doznania ciężkiego uszczerbku na zdrowiu. Uznała, że jego śmierć w wyniku potrącenia przez inny pojazd nie może w żaden sposób obciążać kierowcy busa, z którego wysiadł.

Reklama
Podatki
Skarbówka ostrzega uczniów i studentów przed takim „dorabianiem"
Sądy i trybunały
Awantura na posiedzeniu Trybunału Stanu. „Proszę zdjąć togi i tam siąść"
Prawo karne
„Szon patrole” to nie zabawa. Prawnicy mówią, co i komu za nie grozi
Rzecz o prawie
Joanna Parafianowicz: Rynkowe rozterki adwokatów
Sądy i trybunały
TSUE wydał ważny wyrok w sprawie tzw. neo-sędziów i Izby Kontroli Nadzwyczajnej
Reklama
Reklama