Logika tego oświadczenia jest raczej perwersyjna: okazuje się oto, że podatki z Polaków nieściągnięte są... ich stratą. Logicznym dopełnieniem tegoż oświadczenia jest opinia, że podatki z Polaków faktycznie ściągnięte są ich... zyskiem!
Darujmy sobie jednak ćwiczenia logiczne, a zajmijmy się liczbami. W latach 2008–2015 średnia relacja pobranego przez fiskusa VAT do popytu krajowego (tj. spożycia i inwestycji) wynosiła 7,23 proc. Inaczej mówiąc, dochody podatkowe z tytułu VAT osiągnięte przez fiskusa stanowiły średnio 7,23 proc. popytu krajowego. Najwyższa w tym okresie średnia stopa VAT wynosiła 7,6 proc. (w 2008 r.), najniższa – 6,5 proc. (szacunkowo, w 2015 r). Stopa ta była jednak wyraźnie wyższa w latach 2006–2007. W 2007 r. wyniosła ona nawet 7,86 proc.
Proste rachunki wskazują, że gdyby w całym okresie 2008–2015 ściągano VAT według średniej stawki 7,86 proc., to suma dodatkowych dochodów budżetu państwa wyniosłaby 80,4 mld zł – nieco powyżej 10 mld zł rocznie!
Budżet na 2016 r., opracowany przez obecny rząd, przewiduje, że wpływy z tytułu VAT wyniosą 128,6 mld zł. Szacuję, że będzie to ok. 6,9 proc. popytu krajowego. Gdyby rząd zechciał jednak wzorować się na polityce z czasów rządów PO–PSL, to wpływy z VAT powinny wynieść 135 mld zł. Gdyby zaś zechciał przywrócić ściągalność VAT do poziomu z 2007 r. (ze średnią stawką 7,86 proc.), to powinien teraz zebrać 146,8 mld zł. Uzasadnia to twierdzenie, że z powodu polityki obecnego rządu „Polacy stracą ponad 18 miliardów złotych – w samym tylko 2016 r.".
—autor jest ekonomistą w Wiedeńskim Instytucie Międzynarodowych Porównań Gospodarczych